Przy ulicy Bandurskiego i Mierosławskiego ustawiono znaki zakazu zatrzymywania się i postoju. Mieszkańcy iławskiego Starego Miasta podnieśli istne larum. Jak udało nam się ustalić, nie wykonano projektu zmiany organizacji ruchu, zatem znaki ustawiono bez zgody zarządcy drogi.
Jak ustaliliśmy nieoficjalnie, o postawienie znaków zakazu wnioskowała Komisja ds. Bezpieczeństwa na Drogach i Szlakach Wodnych Miasta Iławy, w której skład wchodzą m.in. radni, instruktorzy jazdy i naczelnik iławskiej drogówki.
– Nie mamy protokołu ze spotkania, na którym zdecydowaliśmy o ustawieniu znaków. Było ono raczej luźne – mówi jednak radny Andrzej Pankowski, szef komisji. – Nie był sporządzany projekt, nie było też żadnych wymaganych zezwoleń zarządcy drogi.
Każdy projekt zmiany organizacji ruchu na drodze gminnej, a takiej dotyczy sprawa, zatwierdza starosta.
– Nie wpłynęło do mnie z ratusza żadne pismo dotyczące zmian organizacji ruchu na drogach nam podległych – mówi starosta Maciej Rygielski.
PROSIŁ „MECHANIK”
– Nie było wymaganego projektu na ustawienie znaków – przyznaje Dariusz Ogonowski, szef Wydziału Inwestycyjno-Technicznego w ratuszu. – Znaki postawiliśmy doraźnie, zanim znajdziemy jakieś konkretne rozwiązanie. Za ich umieszczeniem wnioskował dyrektor „mechanika”.
– Owszem, wnioskowałem za ustawieniem tych znaków, ale prawie rok temu – przyznaje Stanisław Kusznieruk, dyrektor „mechanika”. – Stało się to po tym, jak mieliśmy próbny alarm przeciwpożarowy w 2006 roku i wóz straży pożarnej utknął na wysokości piekarni „Typolska”.
– Każde ustawienie znaków wymaga projektu organizacji ruchu i tu nie ma znaczenia, czy to jest tymczasowe, czy też stałe – mówi Jacek Konieczny, inspektor z referatu inwestycji budownictwa i infrastruktury komunalnej w jednym z miast województwie kujawsko-pomorskiego, niezależny ekspert Kuriera.
Przykład tymczasowej zmiany organizacji ruchu, która nie wymaga sporządzenia projektu to np. zmiany w komunikacji w obrębie cmentarzy w święto zmarłych. Pod warunkiem jednak, że zostaną wytyczone inne, dodatkowe miejsca parkingowe oraz dojazdowe do nekropolii.
MANDATÓW NIE PRZYJMOWAĆ!
– Prawdą jest, że nie został sporządzony projekt na zmianę organizacji ruchu. Ta zmiana nie została także zatwierdzona przez komendanta policji – mówi Stanisław Kieruzel, zastępca burmistrza Iławy. – Możliwe, że niesporządzenie projektu wiązało się z oszczędnościami. Na pewno w niedługim czasie dopełnimy wszystkich formalności.
– Jeżeli znak jest ustawiony niezgodnie z przepisami, to można nie płacić mandatu – zwraca uwagę Jacek Konieczny.
Zastępca burmistrza uważa jednak inaczej: – Jeśli znak zakazu zostałby zasłonięty np. tablicą reklamową i byłby niewidoczny, to w tym wypadku można nie płacić mandatu. Tutaj znaki są widoczne – wyjaśnia Kieruzel. – Jeśli już zatem stoją, to trzeba się do nich dostosować i liczyć się z konsekwencjami, czyli mandatami.
– Wyjściem jest odmowa przyjęcia mandatu – dodaje nasz ekspert. – Jako powód należy podać choćby brak zgody zarządcy drogi na postawienie znaków zakazu.
– Nie ustawiliśmy tych znaków na złość – uzasadnia jednak Kieruzel. – Każde ustawienie znaków zakazu spotyka się z dużym protestem. Proponuję, byśmy jednak tę sprawę przedyskutowali wspólnie na umówionym spotkaniu z członkami komisji.
NIEZŁY KABARET
Tak skwitował całą sytuację Witold Topka, instruktor prawa jazdy i jednocześnie członek drogowej komisji.
– Nie byłem na ostatnim spotkaniu komisji – zastrzega. – Trzeba pomóc mieszkańcom tej ulicy i ludziom, którzy w niedzielę uczestniczą w mszy świętej. Moim zdaniem znaki postawiono bez zastanowienia. Wychodzi na to, że rządzi ten, kto pierwszy wstanie. Tak być nie może. Jeśli nie ma też protokołu z posiedzenia komisji, na którym wydano nakaz ustawienia znaków, to takiej komisji realnie nie było.
Inny członek komisji – Waldemar Filaber, naczelnik iławskiej drogówki, gdy zapytalismy, na jakiej zasadzie ustawiono znaki zakazu i czy postawiono je zgodnie z przepisami, odesłał nas do ratusza.
Jak się jednak dowiedzieliśmy nieoficjalnie, to na jego rozkaz policjanci z drogówki w minioną niedzielę, w godzinach mszy świętych w „czerwonym” kościele wlepiali mandaty kierowcom parkującym na zakazie.
Straż miejska, podległa pod ratusz, póki co w konfliktowe miejsce nie zajeżdża.
JOANNA MAJEWSKA