Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

INFORMACJE
Miejsca na urnę nie zarezerwujesz
Sensacyjne znalezisko! Myślałam, że to dzwonek od roweru
Adam Żyliński dementuje plotki: Nigdzie się nie wybieram
Remont wiaduktu: Toniemy w korkach
Dojechali na wstecznym
Leśna Banda!
Burmistrz milioner
Szatan w rękach aniołów
Skarga na szpital. Pytania bez odpowiedzi
Potwór i morderca spod matki serca
Morderstwo przy tartaku
Mąż Niemiec nie jest zły!
Czy Jeziorak odpędza burze?
PSL chce zniesienia dwukadencyjności w gminach
Burmistrz bez zaufania
Śmierć za 10 tysięcy złotych
3-latek odnaleziony na mokradłach w lesie!
Seks pod balkonem
Szok! U denstysty NFZ już nie pomoże!
Z maczetą na księdza
Więcej...

Forum

47975. 
Odnośnie wpisu numer: 47967

Brawo Panie Cemka! Potrzebne jest nie tylko obniżenie pensji, ale wymiana gospodarza Ratusza. Dosyć już pytań o pomysły, których wdrożenia nie ma nawet w planach a jedynie w głowie bajkopisarza. Nie chcę dalej brać w tym udziału.

Jeździmy po dziurawych ulicach, w których mocno wgłębiają się studzienki; patrzymy na sypiący się spalony młyn, który zamiast wyremontować, obwieszą płachtami; stoimy w korkach, bo nie przemyślano i wykonano łączników, które można było zrobić wcześniej; patrzymy na niszczejącą kamienicę przy Kościuszki; na sprzedaną i marniejącą willę przy Mazurskiej; na zmurszałego ślimaka i popękane chodniki w parku przy ICK; na rozpadający się ratusz; na skwer Żeromskiego, na którym nic się nie dzieje od lat; na Dom Weterana; na Stare Miasto, które Kopaczewski solennie obiecywał zrewitalizować.

Dosyć oddawania ogromnych dotacji i brodzenia w błocie po ulicach, które dawno już powinny być wyremontowane!

Dosyć dęcia w fanfary przy okazji najdrobniejszej, zwyczajnej, błahej pracy magistratu np. remont kawałka chodnika przy Kopernika czy Smolki!

Dosyć jałowych letnich weekendów bez imprez, na które wyjeżdżamy do sąsiednich miast - przypomnijcie sobie choćby lotniczą majówkę.

Z czym kojarzy mi się 7 lat rządów obecnego Burmistrza?
- ze żłobkiem?
- z placem zabaw?
- z koncepcjami za krocie? (rysunki molo za niemal 600 tys. zł).
- z niespełnionymi obietnicami? (nawet tak błahymi jak park linowy).
- z rozpoczętym remontem stadionu z małą dopłatą?
- z utratą 3,5 miliona przyznanej już dotacji unijnej na ulicę Jagiełły?
- z zaprzepaszczeniem 80 milionów z Funduszy Szwajcarskich?
- z bzdurami na Facebooku mającymi na celu odwrócenie uwagi od rzeczywistych problemów miasta?

Wiecie jeszcze z czym najbardziej?
Z zerową ofertą dla młodzieży (brak głosów wyborczych). Za to po brzegi wypełnioną dla seniorów (głosy wyborcze). Proszę seniorów by nie odbierali tego źle, ale młodzieży też się coś należy.

Smutny i przykry obraz naszej Iławy. Spadają liście z drzew, zostaje jemioła... Wszędzie widać brak gospodarza.
 Szum tataraku
 Iława, Piątek 31-10-2025

47974. 
Odnośnie wpisu numer: 47967

Wygląda więc na to, że cała sytuacja z wnioskiem Mariana Cemki to kolejny test na przejrzystość działań Rady Miejskiej w Ilawie, bo miejska Komisja Skarg, Wniosków i Petycji ma być miejscem, gdzie głos mieszkańców Iławy naprawdę się liczy – nie tylko formalnie, ale i faktycznie.

Tymczasem coraz częściej widać, że decyzje zapadają jeszcze przed posiedzeniem, a głos radnych to tylko formalność.

Jeśli radny Dariusz Rozborski, przewodniczący komisji skarg i wniosków, chce udowodnić, że naprawdę reprezentuje mieszkańców, a nie układy w ratuszu, to właśnie teraz ma ku temu okazję.

Przejrzystość, jawność dyskusji i rzeczywiste argumenty, tego oczekują iławianie. Warto więc, aby media lokalne – takie jak Kurier Iławski – przyjrzały się posiedzeniu komisji i dokładnie zrelacjonowały przebieg. Mieszkańcy mają prawo wiedzieć, kto i z jakich powodów głosuje w taki, a nie inny sposób.

Bo jeśli komisja ma być tylko dekoracją dla decyzji zapadających „na zapleczu”, to żadne diety ani tytuły nie przywrócą zaufania do lokalnej władzy.
 mieszkaniec Iławy
 Iława, Piątek 31-10-2025

47973. 
Znicze na kredyt i pamięć w promocji

Pod cmentarnym niebem, które pachnie woskiem i kiełbasą z parkingu, Polska znów przypomina sobie o śmierci — na jeden dzień, intensywnie, rytualnie, bez dogłębnych skutków ubocznych. To czas, gdy światła zniczy konkurują z ekranami smartfonów, a rozmowy nad grobami przerywane są przez powiadomienia z Biedronki: „Kup znicz, drugi połowę taniej”.

Heraklit kiedyś powiedział: „Panta rhei” — wszystko płynie. Dziś płynie też wosk, czas, a nawet pamięć, która topnieje szybciej niż parafina. Współczesny człowiek nie zapomina umarłych z braku uczuć — tylko z braku czasu. W końcu czas to pieniądz, a śmierć nie przynosi zysku (chyba że sprzedajesz chryzantemy, zakład pogrzebowy).

Rodziny spotykają się przy grobach, żeby przez chwilę udawać, że wszystko jest tak, jak dawniej — że życie ma rytm, że pamięć to obowiązek, nie gest pod publiczkę. A potem wracają do domów, do swoich ekranów, do swoich „żywych umarłych” w postaci obowiązków, scrollowania, kredytów. Bo przecież życie toczy się dalej, prawda?

W surrealistycznym pejzażu polskiego listopada, śmierć staje się eventem. Ciepło zniczy ogrzewa nie ciała, ale sumienia. Melancholia ma smak taniej kawy z termosu, a stoicyzm — uśmiech, który mówi: „tak już musi być”.
Może więc zamiast znicza raz w roku, warto zapalić w sobie małą iskierkę pamięci codziennie — bez promocji, bez pośpiechu, bez udawania. Bo jeśli panta rhei, to niech przynajmniej pamięć nie spłynie w kanał codzienności.

Albert Camus spotyka Czesława Miłosza na cmentarzu, podnosi z ziemi zwiędnięty liść i mówi:
– Absurd polega na tym, że umieramy, choć nie mamy na to czasu.
Miłosz uśmiecha się lekko, jak ktoś, kto już dawno przestał się spieszyć:
– A może to nie śmierć jest absurdem, tylko nasze życie w pośpiechu.
Obaj milkną. Znicze trzaskają jak stare winyle, wiatr przewraca znicze i wspomnienia, a my – jak co roku – próbujemy udawać, że pamięć to nie obowiązek, lecz gest.
Bo może właśnie w tym cichym absurdzie, w tym melancholijnym półuśmiechu, ukryta jest cała mądrość listopada: że pamiętać znaczy trwać, nawet jeśli świat już dawno poszedł dalej.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Piątek 31-10-2025

47971. 
Odnośnie wpisu numer: 47968

Ale co z tego, że kandydat na burmistrza przyniesie całą teczkę papierów skończonych szkół, szkoleń, kursów, dokształceń itd.

Tu chodzi o kogoś, kto ma jaja. [...] Kogoś logicznie myślącego, aby być gospodarzem miasta. Czas pokazał, że kolorowe krawaciki [...] nie czynią dobrego gospodarza.

Wszyscy poprzedni tacy byli i co? I się nie powiodło. Taki człowiek jest dla ludzi i miasta, a nie dla partii. Pokażcie mi takiego kandydata, który wejdzie do Ratusza bez partyjnego wsparcia.

Wodzem trzeba się urodzić. Na wodza trzeba mieć wygląd, posturę, mądrość życiową. Ta wyczytana zawsze jest kopią już tego, co ktoś wymyślił, więc powinien myśleć samodzielnie. A nie jak doktory nauczyły czy książki podpowiedziały. Mmmm...

Jak ktoś mieszkał z rodzicami do późnej zaawansowanej dorosłości w ciasnym mieszkaniu, to już nigdy nie będzie królem czy burmistrzem. Będzie podrabiańcem, pacynką!

Osobowość, ważna rzecz. Uczciwość, lojalność i odpowiedzialność. Partie nie mają większego znaczenia, nie pomogą w tym żeby urosnąć. [...]
 Juzia
 Iława, Piątek 31-10-2025

47969. 
Co się dzieje w powiatowym Zespole Szkół w Lubawie?
Na Dzień Edukacji żaden nauczyciel nie otrzymał nagrody Starosty Powiatu Iławskiego. Czy w tej szkole nie ma ani jednego dobrego nauczyciela?
 Obserwator
 Lubawa, Czwartek 30-10-2025

47968. 
Odnośnie wpisu numer: 47967

O wyborze Burmistrza Miasta Iławy dwa słowa.

Na fotel burmistrza znaleźć się może znowu jakiś nawiedzony gość, któremu znowu będzie się wydawało, że może, a potrafi tyle, co nic.

Bo wybrać należy odpowiedniego człowieka, przygotowanego, po uczelniach, odpowiednich szkoleniach itp. z doświadczeniem życiowym i menedżerskim, a nie spośród kogokolwiek w ciemno wybieranego, na zasadzie, bo młody itd.

My, obywatele miasta, powinniśmy wybierać pośród wielu kandydatów odpowiednio przygotowanych na naszego burmistrza, który pochodzić może nawet z drugiego końca Polski, byleby wiedział jak się zabrać odpowiednio do tej roboty.
 Czynnik społeczny
 Iława, Środa 29-10-2025

47967. 
Odnośnie wpisu numer: 47957

Ten wniosek mieszkańca Mariana Cemki o obniżenie pensji burmistrzowi Kopaczewskiemu trafi teraz do komisji Skarg Wniosków i Petycji przy Radzie Miejskiej w Iławie.

Przewodniczącym tejże komisji jest nikt inny jak przyjaciel Pana Cemki, słynny radny Dariusz Rozborski.

Ja już wiem, że komisja odrzuci wniosek, o czym gada wszem i wobec sam radny Rozborski. Odrzuci go stosunkiem 3:2, bo sam Rozborski też będzie głosował za odrzuceniem wniosku - wbrew swojemu kumplowi Marianowi.

Ot taka to nasza iławska aktualna rzeczywistość. Prywatą cuchnie z Ratusza. Radny Rozborski siedzi u burmistrza Kopaczewskiego w kieszeni, więc profitów z tego dla wyborców - zero.

Proponuję obnażyć ten teatrzyk Rozborskiego i Kopaczewskiego. Niech Kurierzy opiszą na łamach gazety przebieg dyskusji na komisji.
 sąsiad Mariana
 Iława, Środa 29-10-2025

47966. 
Odnośnie wpisu numer: 47963

Burmistrz Beata Lejmanowicz nie panuje nie tylko nad ośrodkiem zdrowia w Kisielicach. Proszę tylko spojrzeć po miasteczku i gminie.

Na wsiach trawsko, błoto na chodnikach i przy ulicach, jak na opustoszałych wojną terenach.

Przystanek w Kisielicach wygląda jak po przejściu kiboli, wymalowany, odrapany, ale naszej burmistrzowej nie przeszkadza. Przystanki przy ulicy w Ogrodzieńcu to samo. Tablica prędkości przy szkole podstawowej od miesięcy nie działa, teraz mamy ciemną płachtę nad ulicą. Szkoła podstawkowa nadal nie została oddana do użytku, a już dawno po terminie. Burmistrzowa nagrała filmik, żeby ludziom nakłamać, że niby koniec, a prace normalnie trwają.

My to wszystko widzimy - te kłamstwa, gadkę bez składu i ładu, ten syf, ten brak umiejętności zarządzania.

Z drugiej strony obiektywnie przyznając to gdzie Ona miała brać przykład porządku i gospodarności? W tym smutnym nawet nieotynkowanym przez dziesięciolecia domu w Goryniu? Czy w rotacyjnym w Kisielicach?

Cośmy wybrali, to teraz mamy. Niech się wreszcie skończy ten smutny czas dla naszej gminy.
 Zygmunt
 Ogrodzieniec, Środa 29-10-2025

47965. 
To już koniec umiarkowanie taniego grzania w domach 1-rodzinnych. Wszystko przez zmianę przepisów.

Czy ci, którzy kupili i wymienili nowe piece, stawiając na ogrzewanie swoich domów tanim pelletem drzewnym i opałowymi brykietami, wyszli na tym jak przysłowiowy "Zabłocki na mydle".

A miało być tanio i ekologicznie. Wszystko przez obowiązujące od kilku miesięcy nowe, wyśrubowane normy dla biomasy.

Jeszcze przed przyjęciem nowych regulacji branża biła na alarm. Ostrzegała przed gwałtownym wzrostem cen. Ten czarny scenariusz właśnie się spełnia.
 Kolega Skaner
 KURIER IŁAWSKI, Wtorek 28-10-2025

47964. 
Odnośnie wpisu numer: 47925

Poprzedni dyrektor SOK Piotr Pancer szybko za pomocą swoich wielbicieli rozpowszechnił informację o jego rzekomym przywróceniu do pracy, ale zapomniał pochwalić się, że ten sam sąd jednak uznał za zasadne odwołanie złożone przez burmistrza i cofnął wcześniejszą decyzję. [...]
 mieszkaniec Susza
 Susz, Wtorek 28-10-2025

47963. 
Droga Redakcjo, piszę do Was z tematem odnośnie funkcjonowania Przychodni zdrowia w Kisielicach. Jednym słowem: PORAŻKA.

Zacznijmy od tego że, żeby móc dostać się do lekarza to graniczy z cudem, ludzie stoją pod przychodnią już od godziny 6 rano. Ja zdaję sobie sprawę, że to ludzie sami stworzyli i nakręcają to sytuację, no ale bez przesady.

Dostępność lekarzy to też jest porażka. Przykładowo każdy tydzień pracy lekarzy w przychodni wygląda praktycznie tak samo, czyli jeden lekarz jest dostępny od poniedziałku do piątku w godzinach 8-16, z czego pacjentów przyjmuje tylko do godziny 14 (później są wizyty domowe), pediatra jest dostępny codziennie (podejrzewam, że nie ma jakiś większych problemów aby dostać się z dzieckiem).

Jeśli chodzi o innych lekarzy to jest tak, że w ciągu tygodnia są tylko w jeden dzień i też przeważnie tylko w godzinach do południa. Jednym słowem można powiedzieć, że w przychodni po południu nie ma już żadnego lekarza pierwszego kontaktu, nie licząc pediatry, który w wyznaczony dzień przyjmuje po południu.

Co w takiej sytuacji zrobić gdy ktoś będzie potrzebował pomocy w godzinach popołudniowych? Część mieszkańców po prostu przeniosła się do innych przychodni: do Susza, Biskupca, Iławy czy nawet Łasina. A co z osobami, które takiej możliwości nie mają? Mam tu na myśli osoby niepełnosprawne, osoby starsze, osoby niemobilne.

Sprawa ta była nie jednokrotnie zgłaszana do Pani Burmistrz, do Radnych, ale bez odzewu do tej pory. Myślę, że gdyby taki artykuł ukazał się w Państwa gazecie dałoby do myślenia w końcu tym osobom, które mają wpływ żeby to zmienić.
 Marta
 Gmina Kisielice, Wtorek 28-10-2025

47961. 
Odnośnie wpisu numer: 47958

Ludzie gadają, że mamy w Iławie dwóch królów internetu.
Króla Facebooka oraz króla Aplikacji Szlabanowo-Kolejowej.
Mocne, prawda?
Miało być referendum...
Iława potrzebuje gospodarza.
Do końca kadencji nie będzie co zbierać z naszego miasta.
 Madonna
 Iława, Wtorek 28-10-2025

47962. 
Odnośnie wpisu numer: 47958

O tym burmistrzu naszego miasta Iławy powiedziano już wszystko.
Coś pozytywnego? Aha, żłobek, no przecież. No i siatka przed spadającym tynkiem z walącego się ratusza, a także spinacze przed koszmarem ruin spalonego młyna. I tyle na... 7 lat.
Jeszcze 3.
Łącznie dwie kadencje po 5 lat.
Może nie piszmy więcej, bo to bezcelowe. Aha, o radzie miasta - tej i poprzedniej - również. Tzw. elektorat ich wybrał. I tak ma.
 Zibi
 Iława, Wtorek 28-10-2025

47960. 
Rozważania nad długiem moralnym
w epoce bankomatowego obywatelstwa

„Kto źle czyni, sam sobie szkodzi” – mawiał Seneka, zanim jeszcze ktokolwiek wymyślił subwencje partyjne i limit kredytu na sumienie. Dziś, gdy państwo przypomina raczej księgę rachunkową etyki na minusie, a moralność została złożona w depozycie politycznych funduszy, stoimy nad rachunkiem zbiorowym: kto popełnił dług, a kto ma go spłacać?

Nowoczesność — ach, ta ironiczna bogini naszych czasów — nosi garnitur w kolorze moralnego kredytu. Jej kapłani, znani z telewizji i korytarzy sejmowych, złożyli w ofierze nie krew, lecz wiarygodność na procent. Dług, o którym mówi się szeptem, jest niczym metafizyczna hipoteka na duszy partii – wpisana do rejestru wieczystego braku odpowiedzialności.

Gdy Witold Zembaczyński z melancholijnym uśmiechem mówi o wartościach, które trzeba chronić, można odnieść wrażenie, że to nie człowiek, lecz żywa parabola księgowego stoika. On wie, że każda złotówka zaciągnięta w imię postępu jest jak obietnica złożona w obecności bogów, którzy już dawno zwinęli swoje ołtarze.

Petru, Lubnauer, Szłapka – to nie nazwiska, to symbole platonowskich cieni rozumu publicznego: odbicia ambicji, które chciały być ideą, a stały się tabelką w Excelu. Ich dług nie jest już tylko finansowy. To dług metafizyczny, zaciągnięty wobec obywateli, którzy nadal wierzą, że polityka jest czymś więcej niż rubryką w budżecie i wystąpieniem w „Kawie na ławę”.

A społeczeństwo? To bankomat z duszą, w którym kończy się limit cierpliwości. Klikamy PIN „patriotyzm”, zatwierdzamy „demokrację”, a na ekranie wyskakuje komunikat: „Brak środków na koncie moralnym”. I wtedy pojawia się pytanie, które nawet Diogenes z beczki zadałby z przekąsem, popijając resztkę rozumu z pustej puszki po Coli: „Czy można spłacić dług, jeśli już dawno sprzedano w lombardzie własne sumienie?”

Śmiejmy się więc, melancholijnie, stoicko, z odcieniem absurdu. Bo oto znów przyszło nam żyć w kraju, gdzie etyka jest towarem luksusowym, a rachunek za nią – jak zawsze – wystawiono nam.

Zamiast puenty: Przypowieść o Karczmie pod Długiem Moralnym

Na rozstaju dróg stoi karczma „Pod Długiem Moralnym”. W środku Petru miesza nadzieję z inflacją, Lubnauer zapisuje kredą: „Etyka – do spłaty po wyborach”, a Zembaczyński patrzy w okno, mówiąc, że wszystko idzie ku lepszemu. Do środka wchodzi społeczeństwo z kartą podatkową w dłoni i pyta:
– Ile dziś za porządek moralny?
Karczmarz z logiem budżetu państwa odpowiada spokojnie:
– Jak zawsze – płacicie nadzieją.
I tylko echo Seneki przypomina, że biedny jest nie ten, kto ma mało, lecz ten, kto pragnie więcej.
Reszta rachunku – jak zwykle – zostaje na nas.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Wtorek 28-10-2025

47959. 
Odnośnie wpisu numer: 47957

Pamiętam Mariana Cemkę, który od wielu lat zawsze miał pewne anse i niuanse, mimo że nie był w Radzie.
Ciągle walczył o coś, czego radni nie chcieli zatwierdzać i odrzucali. [...]
Może obecnie da radę przełamać Radę.
 Czynnik społeczny
 Iława, Wtorek 28-10-2025

47958. 
Odnośnie wpisu numer: 47957

Ludzie...!!! To już przestaje być śmieszne...
Naprawdę z naszym Burmistrzem Kopaczewskim coś jest nie tak...
Co on za głupoty wygaduje...???!!!

Ale że żaden z radnych nie potrafi sprowadzić go na ziemię...???!!!
Wszystko siada w gospodarce, a ten zadłuża nasze miasto kolejnymi kredytami w miliony, i jeszcze wymyśla takie głupoty i głupotki:

- most na wyspę żeby kampery mogły dojechać (serio???!!!)
- molo na Małym Jezioraku (serio???!!!)
- styl amerykański na cmentarzu (serio???!!!)
- napis witacz "IŁAWA" (serio???!!!)

Co to za dziecinada jest...???!!! Ludzie...!!!
 obserwator z Gajerka
 Iława, Wtorek 28-10-2025

47957. 
Odnośnie wpisu numer: 47952

[...] Na sesji został przegłosowany pozytywnie wniosek mieszkańca miasta Iławy Mariana Cemki o obniżenie pensji burmistrza Kopaczewskiego. Teraz wniosek trafi do komisji.
Dlaczego mieszkańcy naszego miasta nie stawiają takiego wniosku na każdej sesji? Może w końcu zostanie on rozpatrzony pozytywnie przez komisję i przegłosowany przez Radę Miejską. To przecież nasi radni.
Vox populi vox Dei.
 wyborca
 Iława, Poniedziałek 27-10-2025

47956. 
Odnośnie wpisu numer: 47954

Butelka wśród ruin rozumu

„Wszystko płynie” — mawiał Heraklit, choć zapewne nie miał na myśli plastikowych butelek wędrujących po parkingach Biedronek jak zagubione dusze nowej epoki. Dziś płynie nie tylko rzeka, ale i zdrowy rozsądek, rozlany w systemie kaucyjnym niczym tanie piwo z przerwanego obiegu.

Zbudowaliśmy świątynię recyklingu, lecz zapomnieliśmy postawić ołtarz wiedzy. Obywatel, niczym współczesny Diogenes, błądzi po mieście z pustą butelką, szukając automatu, który go zrozumie. Lecz automat milczy — ekran czarny, komunikat błędu, a gdzieś w tle echo ministerialnych rozporządzeń brzmi jak chóralne „nikt nic nie wie”.

Polska, kraj wielkich idei i jeszcze większych pojemników, znów stanęła na rozdrożu między ekologicznym sumieniem a codziennym absurdem. Nie ma jeszcze pojemników, nie ma oznaczeń, ale jest nadzieja — ta sama, co zwykle: że może ktoś inny odda za nas te butelki.

Stoicki spokój miesza się z melancholią — może to już nie system kaucyjny, a alegoria naszej cywilizacji, w której każda próba naprawy świata kończy się brakiem instrukcji obsługi. Uśmiecham się więc, lekko, sarkastycznie, jak Seneka patrzący na tonący Rzym: „Człowiek mądry nie gniewa się na rzeczywistość — on ją obserwuje, popijając wodę z butelki, której nie ma gdzie oddać.”

Czy jest jakieś wyjście? Jeśli potraktować „chaos kaucyjny” nie tylko dosłownie, ale symbolicznie, to można dostrzec, że to nie tylko problem z butelkami, lecz z samym sposobem, w jaki próbujemy „zarządzać światem”.

Wyjście istnieje — ale nie w prostym sensie „naprawić system”, tylko w sposobie, w jaki my, ludzie, uczymy się żyć w sprzeczności. Bo oto nowoczesność: z jednej strony pragniemy porządku, z drugiej — żyjemy w kulturze permanentnego chaosu informacyjnego i decyzyjnego.

Z perspektywy stoickiej — wyjście jest wewnętrzne. System kaucyjny może być absurdem — ale równie dobrze może być lustrem. Pokazuje nam, jak bardzo cywilizacja potrzebuje sensu, zanim stworzy strukturę.

Prawdziwe wyjście zaczyna się nie w ministerstwie, lecz w głowie: w decyzji, by nie dać się zwariować i mimo wszystko oddać tę butelkę — nie dlatego, że system działa, ale dlatego, że chcemy, by coś w tym świecie działało.

Czyli:
• Polityczne wyjście – dopiero przyjdzie, kiedy pojawi się realna edukacja i infrastruktura.
• Filozoficzne wyjście – już jest: śmiać się, działać po swojemu, nie czekać na doskonałość świata.

I kiedy tak sobie stoję w kolejce do automatu, który nigdy się nie otworzy, uśmiecham się — melancholijnie, stoicko, jakby w tym wszystkim było jednak coś pięknego. Bo dopóki ktoś jeszcze próbuje, dopóty świat, choć tonie w chaosie, nie utonął całkiem.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Poniedziałek 27-10-2025

47955. 
Odnośnie wpisu numer: 47951

Słyszałam że pewien POWIATOWY organ czasami proponuje rodzicom dzieci nazwijmy ich, że mają problemy, aby zgodzili się na przeniesienie do pewnej POWIATOWEJ placówki, która ma takim dzieciom pomagać.

Problem polega na tym, że nikt poza tymi jednostkami nie widzi potrzeby umieszczania dziecka w tej specjalnej szkole. [...] A rodzice, czasami mają swoje problemy i co mają zrobić z machiną rządową?

Może znajdą się odważni rodzice, którzy zdecydują się o tym opowiedzieć? Zyskuje na tej operacji tylko i wyłącznie budżet powiatu [...]. Z dzieciaka zrobią wariata to i dotacja wyższa.

[...] Kiedyś mocno piętnowano „handel skórami”. Teraz jest to kryminał wyższej kategorii.
 Anna
 PL, Poniedziałek 27-10-2025

47954. 
System kaucyjny, czyli kolejny projekt lewackich oszołomów.
Kompletny chaos, brak oznaczeń i zero edukacji! Po co to komu?!
Tak wygląda "ekologia" po nowemu!
 Ola Mała
 Iława, Poniedziałek 27-10-2025

47953. 
Jak przeżyć, gdy Polska płynie wstecz

Polska płynie wstecz. Nie jak łódź z zepsutym silnikiem, lecz jak teatr, w którym aktorzy zapomnieli, że grają. Na scenie ktoś cytuje konstytucję, ktoś inny ją przerabia na wiersz patriotyczny, a zza kulis słychać dźwięk kserokopiarki, która drukuje kolejne ustawy w trybie natychmiastowym. Premier mówi do narodu jak do dziecka, które zgubiło but, a prezes sądu udowadnia, że prawa logiki są kwestią interpretacji.

Bezrobocie rośnie jak ciasto drożdżowe, ale nikt nie wie, kto włożył je do pieca. Ludzie stoją w kolejkach do agencji pracy, jakby wciąż pamiętali rytuał PRL-owskiego czekania: z termosem, z nadzieją, z absurdem w kieszeni. Zagraniczna polityka przypomina grę w szachy, w której pionki same wracają na swoje miejsca, a król udaje, że śpi.

W takich czasach najlepiej przyjąć postawę melancholijnego stoika: patrzeć, jak absurd pączkuje, i uśmiechać się jak ktoś, kto już dawno przestał oczekiwać sensu, ale wciąż ma ochotę na kawę. Trzeba nauczyć się sztuki nieprzywiązywania — do partii, do obietnic, do własnych złudzeń. Gdy Polska płynie wstecz, najrozsądniej jest nauczyć się pływać bokiem: ironicznie, z wdziękiem, z nonszalancją.

Nie chodzi o to, by przestać czuć, ale by czuć z dystansem. Jak Epiktet, który pewnie wzruszyłby ramionami, słysząc dzisiejsze debaty sejmowe, i powiedziałby: „Jeśli nie możesz zmienić kierunku rzeki, przynajmniej nie daj się w niej utopić.” Uśmiecham się więc — nie dlatego, że jest dobrze, lecz dlatego, że śmiech jest ostatnim aktem wolności.

Oprócz uśmiechu, mam głęboką wiarę, że przyszłość Polski — jeśli wierzyć rytmowi jej historii — będzie raczej spiralą niż prostą linią. Czeka nas kilka burz: gospodarczych, politycznych, a może i emocjonalnych. Wzrośnie napięcie między potrzebą stabilizacji a pragnieniem rewolucji; między europejskim rozsądkiem a lokalnym romantyzmem.

Ale równolegle pojawi się coś cichego i bardziej trwałego — powrót do zwykłej solidarności, nie tej z pomników, lecz tej z codziennych rozmów, sąsiedzkiej pomocy, ironicznego zrozumienia. Może więc Polska nie tyle płynie wstecz, co szuka sposobu, by zawrócić z godnością — z melancholijnym uśmiechem i świadomością, że absurd nie jest końcem świata, lecz jego stałym elementem dekoracji.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Poniedziałek 27-10-2025

47952. 
Odnośnie wpisu numer: 47938

Czym się zajmuje aktualnie Michałek Młotek? [PO/KO]

Bo przecież specjalnie dla Michałka oddano Inkubator Technologiczny, który miał powodować, że przedsiębiorcy w Iławie będą mieli same ochy i achy, bo taki piękny budynek, pięknie położony, to Michałek tam im wydzieli zagrody do prowadzenia biznesu.

Albo lepiej o historii ulic ludziom pogadać, pobiegać z nimi, powycierać trochę chodniki, pokazać się, tylko promocję sobie zrobić - to Michałek potrafi.

Czy Michałek w ogóle na swoim stanowisku w pracy coś robi w Starostwie Powiatu? Bo Michałka to jakoś słabo widać z nowymi pomysłami i żeby coś do przodu się stało. Nic tylko ta historia i burmistrzowskie stanowisko się marzy. [...] Historia i histeria.

No i Michałek [...] chwali się, iż rzekomo "wymyślił" aparaturę żeby teraz otworzyć miastu przejazd kolejowy. [...]
 Szum Tataraku
 Las Eczno, Poniedziałek 27-10-2025

47951. 
Mam temat dla KURIERA o [...] sądzie w [...] oraz o szpitalu w [...] i o Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie w [...]

[...] Chciałabym opowiedzieć publicznie jak szpital z sądem odbierają bezprawnie dzieci od rodziców biologicznych i brudzą w papierach aby rodzice tych odebranych dzieci nie mogli ich odzyskać. [...]

Mamy z mężem taki problem, ponieważ nagle urodziłam dziecko w [...] w domu [...], a szpital wysłał pismo do sądu, że ja urodziłam dziecko i prosi o "podjęcie decyzji czy mogę wyjść z dzieckiem ze szpitala do domu, czy zostaje w szpitalu, tylko dziecko aż do wyznaczania rodziny zastępczej". A do żadnego zaniedbania nie doszło.

Dwa lata temu również odebrano nam bezprawnie ze szpitala dwoje dzieci [...] i [...], więc prosimy bardzo Was gazetę o interwencję w tej naszej sprawie, bo nie wiemy gdzie mamy już się zgłosić o pomoc, ponieważ tak nas sąd w [...] opisał, że mamy "orzeczenie o niepełnosprawności w stopniu lekkim", a to jest nieprawda.

Ani ja ani mój mąż nie mamy żadnego takiego orzeczenia i też opisał nas, że my zapewnimy im bezpieczny dom, lecz my zagrażamy im życiu i zdrowiu.

Już naprawdę nie wiemy co dzieje się w tym sądzie w [...] i w szpitalu, a PCPR dla dobra dzieci to zamiast pomóc rodzicom to pomagają rodzinie zastępczej.

Ta rodzina zastępcza zabrania kontaktu rodziców biologicznych z dziećmi, ale alimenty chcą żeby rodzice biologiczni płacili.

Poprawiliśmy warunki mieszkaniowe ale sąd oczywiście nie chce oddać nam dzieci tylko wystąpił od razu o pozbawienie praw rodzicielskich, dlatego chcielibyśmy aby to nagłośnić żeby ludzie wiedzieli co się dzieje w tym naszym grajdole, jak sąd, PCPR i szpital zabierają bezprawnie dzieci od rodziców biologicznych i przekazują do rodziny zastępczej.

Zwróciłam się do PCPR w [...] żeby się dowiedzieć gdzie trafił nasz synek [...] bo nie dostaliśmy postanowienia sądu do jakiej rodziny zastępczej on trafił, to kazała mi dyrekcja PCPR czekać albo zadzwonić do sądu i się dowiedzieć, bo oni dopiero wrócili z urlopu i nie są zorientowani [...].

Moim zdaniem to jest zorganizowany proceder [...] [...] [...].

[...] Niech ktoś to wreszcie przerwie!
 anonim
 [dane do wiadomości redakcji], Niedziela 26-10-2025

47945. 
38% w sondażu dla Koalicji Obywatelskiej to ordynarna fałszywka.
Szefem firmy sondażowej jest były członek PO.
Jawne naigrywanie się z Polaków.
Ależ oni są bezczelni.
 anty-bolszewik
 Iława, Sobota 25-10-2025

47944. 
Abdykacja burmistrz Beaty Lejmanowicz.
[...] Realia.

Szefem nadzoru nad spółką komunalną - Tomasz Koprowiak.
Spółdzielnia energetyczna - szefem Tomasz Koprowiak.
Wizyty delegacji dotycząca wiatraków - prelegent Tomasz Koprowiak.
Tu już nie ma zarządu gminą wybranej przez ludzi burmistrz, ale rządy starego komucha Tomasza Koprowiaka z tylnego siedzenia.

Teraz niech po muzeum oprowadza Rafał Ryszczuk.
"Innowacyjne" drogi promuje Rafał Ryszczuk.

No i zostaje zbędna Beata Lejmanowicz.
Już teraz w zasadzie rządzi Tomasz Koprowiak z Rafałem Masnym.
Czyli PO wróciło z hukiem. [...] Czy ludzie głosowali na coś takiego?
 Mariusz
 Referendalne Kisielce, Piątek 24-10-2025

47943. 
Iława to naprawdę piękne miastko. Tylko nie wiadomo co w nim chodzi.
Chcieliście zmian na siłę, wybraliście Dawidka Kopaczewskiego - źle.
Walczy z nim dawny kolega - Michałek Młotek. Kłótnia w rodzinie.
Nie wiadomo jak będzie.
Michałki i Dawidki i [...] frytki.
 Rzut okiem na miasto
 Iława, Piątek 24-10-2025

47942. 
[...]
Przeniesienie do innego miasta (województwa) pod przykryciem objęcia nowego stanowiska.
Skąd my to znamy? [...] Kurierzy poszperajcie...
 PrawdaWasWyzwoli
 Iława, Piątek 24-10-2025

47941. 
Słońce, które zapomniało świecić

Niektórzy mówią, że świat stracił smak, bo ludzie przestali się dziwić. Może to prawda. Dla większości słońce jest dziś po prostu słońcem — kulą ognia, którą da się przewidzieć w aplikacji pogodowej. Rzeka? To linia w Google Maps. Kwiat? Potencjalny alergen. A jednak — jak pisał Heraklit — „wszystko płynie”, tylko nikt już nie słucha tego szumu, bo wszyscy mają słuchawki.

Syracydes przestrzegał: „Nie wylewaj serca swego każdemu człowiekowi”. Cóż za trafna rada w epoce, gdy serca są już dawno wyprane i powieszone na sznurku jak stare pranie uczuć. Nie chodzi o to, by nie kochać — chodzi o to, by mieć siłę kochać coś, co nie daje żadnej gwarancji zwrotu emocjonalnego.

Piękno nie ma dziś dostępu do systemu. Zablokowane przez algorytmy i rozsądek. Zastąpione przez „produktywność” i „zdrową rutynę”. Człowiek współczesny przypomina więc kota, który patrzy na swoje odbicie w ekranie i myśli, że to inne stworzenie — dziwi się przez sekundę, po czym zasypia, bo przecież wszystko jest już znane.

A ja siedzę i śmieję się cicho, melancholijnie, z odrobiną sarkazmu. Bo jak tu nie śmiać się z faktu, że potrafimy mierzyć puls galaktyk, ale nie wiemy, jak zatrzymać własny smutek? Stoicy powtarzali, że należy zgodzić się z losem. Surrealiści odpowiedzieliby: „Tak, ale najpierw nalej kawy w but”.

I tak siedzimy — pomiędzy absurdem a spokojem — z pustym sercem, które udaje pełne. Może kiedyś znowu nauczymy się karmić duszę pięknem. Może zrozumiemy, że słońce to nie tylko słońce. Że rzeka to nie tylko rzeka. Że szczęście to nie obowiązek. A wtedy, być może, świat znów zacznie pachnieć jak świeżo otwarta książka, której jeszcze nikt nie zdążył przeczytać.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Piątek 24-10-2025

47940. 
Polskojęzyczny rząd uśmiechniętych europejczyków, libertynów i lewaków ogłosił, że jednak znowu nie będzie obiecanej obniżki składki zdrowotnej dla przedsiębiorców w 2026 roku. Znowu NIE DA SIĘ. Przestałem liczyć która to już niedotrzymana obietnica wyborcza.

Uśmiechnięta Komisja Europejska zmieniła jednak zdanie (po niemieckim twardym NIE) i na przeczekanie niby to przygotowała plan budowy muru dronowego, który miałby "chronić Europę przed dronami" z Rosji i Białorusi. Lewaccy idioci z Brukseli wstępną zdolność zaplanowali na... - serio piszę, to nie pomyłka - dopiero grudzień przyszłego 2026 roku. Ten ledwo element "Straży Wschodniej Flanki" ma być w pełni operacyjnie gotowy do... - serio piszę, to naprawdę nie jest pomyłka - dopiero grudnia 2028 roku.

Uśmiechnięci ministrowie energii UE wreszcie wydali całkowity zakaz importu gazu z Rosji, ale... od dopiero roku 2028. Tylko sprzeciwiające się Słowacja i Węgry będą mogły importować gaz do końca 2027 roku. Przypomnijmy, że Rosja napadła na Ukrainę na początku roku 2022. Uśmiechniętym lewakom potrzeba było aż prawie 7 lat na podjęcie prostej decyzji. Oczywiście na końcu do niczego nie dojdzie, bo z końcem roku 2028 wszystko będzie już pozamiatane.

Czego jeszcze nie rozumiecie...?
 anty-bolszewik
 Iława, Czwartek 23-10-2025

47939. 
W epoce, gdy robak stał się nowym cielęciem, a tofu smakuje jak wspomnienie dawnego grzechu, człowiek znów szuka sensu w talerzu. Prof. Cichosz woła z uczuciem, że mięso to „dieta dla mózgu”, lecz kto jeszcze posiada mózg, skoro wszystko, co jemy, dawno zostało zaprogramowane przez marketing? Zrezygnować z mięsa — mówi — to jak oddać się w ręce anemicznego anioła, który śni o zielonym groszku i moralnym spokoju.

Tymczasem nad światem unosi się aromat grillowanych świerszczy i przetworzonych uczuć. Supermarkety pełne są ludzi o twarzach z plastiku i spojrzeniach nasyconych syropem glukozowo-fruktozowym. Każdy niesie w koszyku własną metaforę: weganin — wyrzut sumienia, mięsożerca — wspomnienie pierwotnego triumfu, a anorektyk — cichą poezję nieistnienia. Jak powiedział Heraklit: „Świnia raduje się błotem bardziej niż czystą wodą.” Czy to znaczy, że natura zna lepiej nasze potrzeby niż ideologia diety? A może świnia po prostu rozumie, że błoto to jedyne, co zostało prawdziwe?

W międzyczasie media donoszą o epidemii otyłości, o chorobach z niedojedzenia i przejedzenia, o ludziach, którzy umierają z nadmiaru kalorii i braku sensu. To już nie głód, lecz przesyt stał się nową pustką duchową. Stoicki uśmiech ironii pojawia się na naszych twarzach — cienki jak plasterek szynki roślinnej.

W końcu wszystko staje się surrealistycznym rytuałem: weganin modli się do białka grochu, mięsożerca do wspomnień ogniska, a robak — nasz nowy towarzysz w puszce — spokojnie czeka, aż i jego nazwą źródłem życia. Tak więc jedzmy, co chcemy, ale pamiętajmy: nie pokarm nas definiuje, lecz głód, którego nie umiemy już nazwać.

Przyszłość nie przyjdzie z hukiem, lecz z cichym sykiem otwieranej puszki po syntetycznym białku. Ludzie będą spacerować po miastach z plastiku, gdzie powietrze pachnie algami i nostalgią po chlebowym zakwasie. Robaki staną się walutą, a mięso — wspomnieniem luksusu, o którym opowiada się dzieciom jak bajkę o utraconym raju.

Niebo zgaśnie nie przez ogień, lecz przez światła ekranów. Kiedy ostatni człowiek zapyta sztuczną inteligencję, czym jest głód, odpowiedź zabrzmi: „Nie znaleziono danych w pamięci.” I wtedy dopiero zacznie się prawdziwa apokalipsa — ta wewnętrzna, bez płomieni, bez dymu, tylko z milczeniem pustych talerzy.

Zamiast puenty:

Na końcu czasów nie będzie sądu, tylko echo naszych wyborów. Niebo się nie rozstąpi — po prostu wyloguje.
A człowiek, syty wszystkiego oprócz sensu, spojrzy w pustkę i szepnie z uśmiechem: „Byłem. Jadłem. Śniłem.”
 Natasza-peegerówka
 Susz, Czwartek 23-10-2025

47938. 
Ale ale, co to za nowości w mieście Iławie!
Podobno jeden z lokalnych histeryków od promocji niemieckich czasów Iławy, jej ulic i zakątków - ma w ręku czarodziejski pilot, więc stoi z nim [...] i klika przy przejeździe kolejowym koło białego kościoła żeby ludzie swobodnie mogli przejeżdżać.
Taki nasz sternik kolejowy, co zastał klozet zamknięty a zostawili otwarty.
 słodki jak czekoladowe michałki
 okolice Zdrowego Rozsądku, Czwartek 23-10-2025

47937. 
Październikowa metafizyka codzienności, czyli uśmiech pod mokrym liściem rzeczywistości.

Jesienny spleen ma w Polsce szczególny zapach – coś między mokrym liściem a przypalonym olejem w telewizyjnej patelni wiadomości. To czas, gdy człowiek wstaje, włącza czajnik i już wie, że zanim woda zacznie wrzeć, rzeczywistość zdąży się pogorszyć o dwa punkty w rankingu absurdu. W takich chwilach przypomina się zdanie Heraklita: „Nie można dwa razy wejść do tej samej rzeki.” Choć w naszym wydaniu rzeka płynie brunatną herbatą i śmieciami po kampanii wyborczej, a my tkwimy w niej po kolana, z uśmiechem pełnym rezygnacji.

Żyć tu dziś to jak próbować medytować w pociągu, który jedzie donikąd, ale za to z głośnym megafonem i promocją na bilety w jedną stronę. Można oczywiście próbować stoicyzmu – siedzieć na przystanku świata i obserwować, jak autobus rozumu przejeżdża obok po raz setny. Albo, jak Sokrates, pytać wszystkich wokół: „Czym jest dobro?”, wiedząc doskonale, że odpowiedzią będzie mem lub faktura za prąd.

A jednak jest w tym wszystkim pewna poezja. Polska jesień to spektakl, w którym melancholia tańczy z groteską, a absurd robi za suflera. Może więc sztuka życia w takich czasach polega na tym, by – jak stary Diogenes w beczce – zapalić lampę w południe i szukać człowieka, wiedząc, że i tak się nie znajdzie, ale przynajmniej będzie ciepło od płomienia.

Se-tak-myślę, że „Październikowa metafizyka codzienności, czyli uśmiech pod mokrym liściem rzeczywistości” to zdanie, które brzmi jak ironiczna modlitwa współczesnego stoika. Łączy dwa światy: wzniosłość i błoto. „Metafizyka codzienności” sugeruje, że nawet w najzwyklejszych gestach — zapaleniu czajnika, czekaniu na tramwaj, scrollowaniu apokalipsy w wiadomościach — kryje się coś głęboko filozoficznego. Październik staje się nie tyle miesiącem, co stanem ducha: chłodnym, wilgotnym, ale jeszcze pełnym kolorów, zanim wszystko zgaśnie.

A „uśmiech pod mokrym liściem rzeczywistości” to już czysta poezja absurdu. To pogodzenie się z tym, że świat jest trochę brudny, trochę śmieszny i trochę smutny — ale mimo to warto się do niego lekko uśmiechnąć. Nie z naiwności, lecz z cichego zrozumienia, że piękno bywa ukryte właśnie tam, gdzie rzeczywistość przesiąka deszczem.

Bo w końcu, jak powiedziałby pewnie jakiś nowy, jesienny filozof z tramwaju numer 10: „Nie ma sensu, ale przynajmniej jest pogoda na sweter.” I w tym – może – tkwi cała mądrość przetrwania.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Środa 22-10-2025

47935. 
Eurostat poinformował, że Polska odnotowała jeden z najszybszych wzrostów długu publicznego w całej Unii Europejskiej — drugi co do tempa przyrost w ostatnim roku.
Zadłużenie naszego kraju przekroczyło już 2 biliony złotych, a jego relacja do PKB wzrosła o 2 punkty procentowe.
To niepokojący sygnał, że kondycja finansów państwa gwałtownie się pogarsza.
 Kolega Skaner
 KURIER IŁAWSKI, Środa 22-10-2025

47934. 
Czy redaktorzy Kuriera mogliby sprawdzić, dlaczego przed skrzyżowaniem o ruchu okrężnym przy ulicach Ostródzkiej i Jana Pawła II znaki informacyjne dla pojazdów powyżej 3,5 tony są przekreślone?

A także dlaczego przed rondem na ul. Dąbrowskiego – od strony ul. Konstytucji 3 Maja – nie ma żółtych tablic informacyjnych, które wskazywałyby na objazd w kierunku Olsztyna oraz Lubawy – tak, aby samochody powyżej 3,5 tony kierowały się ulicą Jana Pawła II, a nie przejeżdżały przez ulice Niepodległości i Kościuszki?

To istotna sprawa dla kierowców ciężarowych oraz mieszkańców centrum Iławy.
 Karol Rudnicki
 Iława, Wtorek 21-10-2025

47933. 
Ruiny z marmuru korporacyjnego snu

„Nie wszystkie sny rodzą się w zamkach. Niektóre wyrastają z ruin… w chwili, gdy postanawiasz, że nigdy więcej nie będziesz milczeć.”

„Człowiek jest miarą wszechrzeczy” – mawiał Protagoras, zapewne nie przypuszczając, że kiedyś miarą człowieka stanie się jego wydajność godzinowa i liczba maili oznaczonych zielonym znacznikiem „done”.

Współczesny człowiek nie buduje już świątyń – siedzi w open space’ach, gdzie modlitwy odmawia się w języku KPI i PowerPointa. Ruiny, z których wyrastają jego sny, to nie kolosea ani pałace, lecz nadpalone resztki ambicji w folderze „archiwum zawodowe”. Kiedyś marzył o twórczości, teraz o 20-minutowej przerwie na lunch bez Teamsów.

W surrealistycznym pejzażu korporacyjnego absurdu stoik i błazen stają się jednym. Stoik powtarza: „To też minie”, błazen dodaje z ironicznym uśmiechem: „Ale w międzyczasie zrób prezentację z kolorowym wykresem.” Obaj wiedzą, że cokolwiek się dzieje, algorytm jest głuchy na sens, a czuły tylko na deadline.

Ruiny współczesności są piękne w swojej grotesce – przypominają marmur zrobiony z plastiku. Z nich wyrastają sny ludzi, którzy po cichu uczą się milczenia, aż pewnego dnia milkną naprawdę – z wypalenia, z nudnego heroizmu bycia „dyspozycyjnym”, z elegancji niewidzialności.

I wtedy właśnie rodzi się coś prawdziwego. Nie z zamku sukcesu, lecz z ruin zrezygnowanej duszy, która nagle mówi: „Dosyć.” Bo może właśnie w chwili, gdy człowiek odważa się nie odpowiadać na maila po godzinach, zaczyna się jego własna filozofia — nie w stylu Arystotelesa, lecz w stylu kawy wypitej ze zrezygnowanym spokojem i ironicznym uśmiechem, który mówi: „Wiem, że to absurd. I dlatego jeszcze żyję.”

A co dalej z tym człowiekiem? Może nic spektakularnego. Nie zbuduje imperium, nie wystąpi na konferencji motywacyjnej, nie napisze bestsellera o „work-life balance”. Ale zacznie wracać do siebie — powoli, jak ktoś, kto odzyskuje słuch po długim hałasie. Nauczy się oddychać nie po to, by być bardziej efektywnym, lecz by po prostu być.

Zrozumie, że ruin nie trzeba odbudowywać w pałace — wystarczy w nich zamieszkać z odrobiną godności i ciszy. I może pewnego dnia, gdy ktoś inny spojrzy na jego zmęczone oczy i zapyta: „Jak to zrobiłeś, że nie zwariowałeś?”, on tylko wzruszy ramionami, z tym melancholijno-stoickim uśmiechem, który mówi więcej niż jakakolwiek prezentacja: „Po prostu przestałem się bać, że nie jestem niezastąpiony.”
 Natasza-peegerówka
 Susz, Wtorek 21-10-2025

47932. 
Rozczarowanie.
Coraz wyraźniej czuć, że owoce gospodarcze nie są równo dzielone. Podczas gdy w statystykach chwalimy się awansem do 20. gospodarki świata, w portfelach i na rynku mieszkaniowym mamy drożyznę i brak szans dla młodych.
Rządowa „tarcza antyinflacyjna” - zakończona.
Program Inwestycji Strategicznych - wygaszony.
Obniżki podatków - wycofane. Wręcz - ich wzrost.
Bezpłatna stołówka w szkole podstawowej - zapomnij.
W kampanii wyborczej obiecywali programy mieszkaniowe, albo akademiki za złotówkę, nawet lekarza na telefon.
Obietnice po próżnicy - ludzie czują wielkie, wielkie rozczarowanie.
 Jarosław
 Iława, Wtorek 21-10-2025

47930. 
Nagle w głowach urzędników iławskiego Ratusza urodziła się budowa molo na Małym Jezioraku.
[...] Całkowity koszt 38 milionów zł. Gigantyczna suma. [...] Cena jest z pustego worka wyciągnięta.
Ponieważ góra nieswoją kasą rozporządza, to i szafuje bez końca i bez pojęcia.
"Oszczędnością i pracą narody się bogacą". Czyż nieprawda?
 Radny bez teki
 Iława, Poniedziałek 20-10-2025

47929. 
Odnośnie wpisu numer: 47927

Odnośnie burmistrzowej Lejmanowicz z Kisielic jedno zaobserwowałam dobitnie. Strasznie telepią ją krytyczne wpisy na forum Kuriera. Śledzi to forum jak oszalała.

Zaobserwujcie! Ja sobie dałam czas, przeanalizowałam i zauważyłam, że po niemal każdym wpisie na forum od osób, które jej wytykają fałsz i obłudę, natychmiast u niej na profilu Facebook pojawiają się tłumaczenia - a to wyjaśnia to a to, czy tamto, niby nie odnosi się do forum Kuriera, ale widać, że to ją ubodło.

Przykład - mętne tłumaczenia, że nie wydała pieniędzy gminy na wczasy we Włoszech. Jakie to ma znaczenie kto płacił za wyjazd - Gmina Kisielice czy Urząd Marszałkowski z Olsztyna, i tak bawiła się za publiczne pieniądze, ale ona tego nie rozumie, bo gdzie i kiedy miała się tego nauczyć...?

Ciekawe czy na tej wycieczce we Włoszech nauczyła się jak zapobiegać złodziejstwu w mopsie, jak nadzorować kierowniczkę, żeby to złodziejstwo widziała szybciej niż po wyniesieniu reklamówki pieniędzy. Jakoś tymi umiejętnościami nie dzieli się na swoim profilu.

Podobnie reaguje prezes Rafał Masny. Jak poczytał na forum o zadłużaniu komunalki, to od razu kombinował jak zakłamać sytuację, że nie weźmie tyle kredytu "ile napisano na forum Kuriera".

Gratuluje Kurierowi, że ma oddziaływanie nie tylko przez papierową wersję, ale również w Internecie.

A burmistrzowa Beatka niech się trochę wysili, bo takie ma reagowanie jakby dotykała gorącego pieca, co jednak nie przystoi kierowniczce gminy. Wywaliła tylu ludzi z pracy, tylu przez nią samych odeszło i się dziwi krytyce? Prawda sama się obroni, a ludzie swoje wiedzą i wyciągają wnioski.
 Czytelniczka forum
 Kisielice, Poniedziałek 20-10-2025

47928. 
Jako starszy iławian mam już dość tych waszych niekompetencji, żałosnej nieudolności i bałaganu.
Powiedźcie burmistrzowi, by pierw most nad torami koło dworca głównego dopilnował, by szybko skończono, bo ze skargami do Olsztyna za daleko, acz to droga wojewódzka.
Czy jest w Iławie gospodarz obszaru miasta?
A gdzie na przykład Kormoran? [...] A gdzie stary młyn spalony, panie?
To się nazywa potocznie szajbą.
 Radny bez teki
 Iława, Poniedziałek 20-10-2025

47927. 
Odnośnie wpisu numer: 47918

Prezes PUK Rafał Masny manipuluje informacją.

Poinformował on publicznie, że wyłonił wykonawcę inwestycji pod nazwą "Stacja uzdatniania wody w Kisielicach". Wygrała firma, która zaoferowała cenę 6 milionów 400 tysięcy złotych. Masny uzyskał dofinansowanie w wysokości 4 miliony 400 tysięcy złotych.

Jak jasno wynika z powyższego brakuje mu 2 miliony. Jednak informacje jakie podał publicznie są inne, bo jemu wychodzi inaczej niż wskazuje logika.

Oto co wyszło Masnemu: "Wkład własny Przedsiębiorstwa (Gminy Kisielice): 790 000,00 zł netto" (dlaczego tu nie podał kwoty brutto, nie wiadomo - brutto jest to 971.700 zł).

Jak wywodzi dalej: "Podatek VAT w wysokości 1 211 180,00 zł zostanie odzyskany z Urzędu Skarbowego, dlatego rzeczywisty udział finansowy spółki i Gminy Kisielice wyniesie 790 000,00 zł"

Jest to oczywista manipulacja, ponieważ prezes Masny, żeby rozliczyć się z firmą za roboty musi mieć te ponad 2 miliony na koncie spółki. Później może próbować odliczyć vat, ale to potrwa i niewiadomo czy w ogóle go odzyska.

Tak więc, o czym Masny milczy, musi na ten moment zadłużyć spółkę na astronomiczną dla kisielickiej komunalki kwotę ponad 2 milionów złotych, kto mu ten kredyt będzie żyrował? Oczywiście Gmina Kisielice, bo komunalka nie ma takiej zdolności kredytowej. O tym także się nie zająknął.

Do tego dochodzą koszty wieloletniego kredytu, wynajęcia w przyszłości firmy do odzyskania vat-u i pamiętajmy, że odzyskanie tego miliona 200 tysięcy złotych jest niepewne, bo skarbówka niechętnie na to się zgadza.

A największy problem robi miastu, które - żyrując komunalce tak duży kredyt - samo bardzo zmniejszy swoje możliwości zaciągania kredytów.

Dlaczego prezes Masny tak wykoślawia fakty? Czy ma mieszkańców za niedouczonych w podstawowej ekonomii?
 Księgowa
 Gmina Kisielice, Poniedziałek 20-10-2025

47926. 
Herbata z nieba w pustej kuchni

Monotonia to nie deszcz, który pada, lecz deszcz, który zapomniał spaść. Stagnacja natomiast to jezioro, które uczy dzieci w szkole, jak nie płynąć. W Polsce dziś mamy oba te zjawiska w pakiecie – niczym zestaw obiadowy w stołówce, gdzie ziemniaki smakują zawsze tak samo, a jedyne, co się zmienia, to odcień szarego na talerzu.

Rodziny siedzą przy stołach – jedni wpatrzeni w telewizory, inni w kredytowe wyliczenia, a jeszcze inni w ścianę, która od lat nie doczekała się nowej farby. Szkoły wciąż uczą tego samego: że trzeba siedzieć prosto, podnosić rękę, a najlepiej – nie mówić. Dzieci zaś, w swojej metafizycznej kreatywności, wyobrażają sobie, że okno w klasie to portal do innego świata, gdzie lekcja matematyki jest jedynie snem psa sąsiada.

Heraklit mawiał: „Panta rhei” – wszystko płynie. Ale w Polsce zdaje się, że rzeka znalazła fotel i postanowiła w nim zasnąć, otulona ciepłą kołdrą przepisów, formularzy i rodzinnych pretensji. Płynie tylko czas, i to w taki sposób, że każdy dzień jest kopią poprzedniego, tyle że z bardziej znudzoną miną.

I tak właśnie monotonia staje się cichym tyranem. Ale cóż z tego? Stoicki uśmiech mówi: dobrze, niech będzie – skoro życie to groteskowa sztuka, to ja będę widzem, który śmieje się wtedy, gdy aktorzy zapominają tekstu. A jeśli stagnacja czyni życie przykrym, to niech – bo przykrość to też forma egzystencjalnej poezji, a Polak od zawsze umiał zamieniać cierpienie w żart, żart w narzekanie, a narzekanie w kolejny obiad z ziemniakami.

A więc, jak to się dalej potoczy? Być może nic – i to właśnie będzie największa przygoda. Polska będzie trwała w swojej melancholijnej gimnastyce codzienności: rodziny będą kłócić się o pilot do telewizora, dzieci w szkole będą pisać wypracowania o „bohaterskiej postawie”, nie wiedząc, że największym bohaterstwem jest wstać rano w listopadzie i wyjść z łóżka.

Może nas czeka przyszłość, w której stagnacja stanie się tak gęsta, że będzie można ją kroić nożem i sprzedawać na kilogramy. Albo – bardziej surrealistycznie – wszyscy obudzimy się pewnego dnia i okaże się, że żyjemy w Polsce tylko z przyzwyczajenia, a tak naprawdę jesteśmy mieszkańcami kosmicznej wioski, w której księżyc pełni rolę latarni gminnej.

Ale najprawdopodobniej, jak mawiał Seneka: „Żadne miejsce nie jest smutne samo z siebie; smutek rodzi się w duszy człowieka.” Zatem to, co nas czeka, to wciąż ta sama codzienność – tylko nasz wewnętrzny komentarz będzie się zmieniał. A komentarze, jak wiemy, Polacy mają mistrzowskie: ironiczne, pełne narzekania, ale z błyskiem sarkastycznego uśmiechu.

Tak więc czeka nas to, co zawsze – wieczna próba pogodzenia się z absurdem istnienia. A jeśli wszystko pójdzie dobrze, może nawet nauczymy się śmiać z tego, że nic się nie zmienia.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Poniedziałek 20-10-2025

47925. 
Na czym właściwie stanęła sprawa poprzedniego dyrektora SOK w Suszu?
[...]
Czy to prawda, że mamy oficjalnie w dokumentach dwóch dyrektorów?
Czy gmina nadal płaci poprzedniemu dyrektorowi Piotrowi Pancerowi za etat? Mimo że tu nie pracuje?
 Suszak
 Susz, Poniedziałek 20-10-2025
Odp. 
Pisali w gazecie papierowej Kurier Iławski.
Wszystko wyjaśnione.
 moderator dyżurny
 KURIER IŁAWSKI, Poniedziałek 20-10-2025

47924. 
Będzie cyrk i skandal w Iławie już wkrótce.
Dotyczy władzy i świata dziennikarzy lokalnych. Kuriera to nie dotyczy.
Także - ufff jak gorąco - jak to mówią.
 Pociąg do Władzy
 Iława, Niedziela 19-10-2025

47922. 
Rządzą nami klasyczni idioci.

W pilotażu „skróconego czasu pracy”, programie Ministerstwa Pracy, chętnych było ponad 2 tysiące firm. Wyłoniono 90 sztuk. Kogo? To bardzo ciekawe i wymowne.

Aż 53 to urzędy lub jednostki podległe w większości samorządom. To prawie 59 proc. zakwalifikowanych.

W pilotażu sfinansowano projekty za 49,9 mln zł. Urzędy i jednostki podległe dostały razem 37,2 mln zł, czyli 75 proc całej kasy.

Jaka jest struktura zatrudnienia w Polsce? W sektorze publicznym pracuje około 3,5 mln osób. Wszystkich pracujących jest 17,2 mln. Sektor publiczny to 20 procent całości.

Czyli ministerstwo dało 75 procent kasy sektorowi publicznemu, który ma 20-procentowy udział w całym rynku. Dyletanci.

A że w urzędach nasi ukochani urzędnicy potrafią sobie twórczo wprowadzić skrócony czas pracy, to wiemy i bez pilotażu.

Rządzą nami ideologiczni, zakłamani do szpiku idioci.

Tak, to ideologia. Lewactwo. Nowy komunizm. Ale to już temat na inną dygresję.
 Jarosław
 Iława, Sobota 18-10-2025

47921. 
Cisza między literami, czyli o sztuce czytania w epoce przewijania

„Nie można dwa razy wejść do tej samej rzeki” — mówił Heraklit, pewnie nie przypuszczając, że pewnego dnia jego słowa zostaną przeskrolowane w pięć sekund między memem z kotem a reklamą suplementu na koncentrację.

Czytanie dziś przypomina sen na jawie — sen, w którym litery rozpuszczają się w świetle ekranu, a my próbujemy złapać sens, który już dawno wyparował, jak zapach książki z papieru sprzed ery dotykowych ekranów. Nie czytamy, lecz skanujemy. Nie wchłaniamy, lecz przepuszczamy. Wiedza, jak wspomniał ktoś mądry, przecieka przez sito — a może już nawet nie przecieka, bo sit już nie trzymamy, tylko patrzymy, jak leżą obok, zakurzone.

Wtórny analfabetyzm stał się nową formą wyrafinowania: wszyscy potrafimy czytać, ale nikt nie ma czasu. Tekst musi być „krótki”, „lekki”, „do pięciu sekund uwagi”. Sokrates przewraca się w grobie, ale pewnie z lekkim uśmiechem — on sam nie ufał pisaniu. „Pismo osłabia pamięć” — mówił. Nie wiedział, że nadejdą czasy, gdy pismo osłabi nie tylko pamięć, ale i pragnienie myślenia.

Czytanie kiedyś było rozmową z wiecznością. Dziś — przelotnym spotkaniem z powiadomieniem. A jednak, mimo wszystko, wystarczy otworzyć książkę, by coś w nas drgnęło. Jakby przez chwilę powietrze stało się bardziej gęste, a my — mniej rozproszeni.

Bo może sens czytania nie leży w zapamiętywaniu, lecz w chwilowym przywróceniu sensu światu, który już dawno zapomniał, po co mówi.
I może właśnie w tym absurdzie — w tej melancholii przewracanych stron — tkwi cichy stoicki uśmiech: tak, wszystko płynie… ale niektóre rzeki wciąż pachną atramentem. A więc — co dalej?

Se-tak-myślę: nic spektakularnego. Może po prostu zgasimy ekran i otworzymy książkę, która pachnie kurzem, ciszą i dawnymi głosami. Może przeczytamy jedną stronę, może tylko jedno zdanie — i to wystarczy, by coś się w nas przestawiło, jak niewidoczna przekładnia w zegarze duszy.
Bo w świecie, który wszystko przyspiesza, najodważniejszym aktem staje się zwolnienie.

Czytanie — ten cichy, absurdalny gest w epoce hałasu — jest jak oddychanie pod wodą: nie wiadomo, jak to możliwe, a jednak pozwala żyć. I jeśli jeszcze potrafimy wpaść między słowa, zagubić się w zdaniu, zapomnieć o czasie — to znaczy, że nie wszystko w nas zostało sczytane do zera.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Sobota 18-10-2025

47918. 
Odnośnie wpisu numer: 47913

[...]
Ostrzykująca jakimiś deformującymi substancjami twarz, burmistrzyca Kisielic wydaje znaczne kwoty na firmę reklamową, która ma za zadanie ją promować.
Każdy wątpliwego poziomu filmik z jej udziałem jest opisany "wykonano na zlecenie Urzędu Miejskiego w Kisielicach".
Takie rzeczy nie są tanie. Filmiki mają ujęcia z drona, firma piarowa musi tu dojechać i fakturę sowitą wystawić. Czy stać na to budżet Kisielic? Naprawdę?
Po co to robić?
Czy fotoreporterka Beata Lejmanowicz, jak sama się nazywa w relacji zrobionej we Włoszech - nie może zrobić paru ujęć jak już pójdzie w pole czy tam w rzepak, żeby się ponagrywać? [...]
 anonim
 Kisielice, Piątek 17-10-2025

47917. 
Czy macie ciepłą wodę z kranów w domu?
Owszem zdarza się, że jej nie ma, ale to awarie. Zatem dobrze jest! - w tej naszej Polsce Tuska.
Usłyszałem w rozmowie u Tuska przypadkiem taką narrację o rządzeniu Polską. Na odchodne powiedział tak: "Ważne, że będą mieli ciepłą wodę w kranie i wszystko jest".
 Czynnik społeczny
 Iława, Piątek 17-10-2025
Odp. 
Czemu znowu wpisujesz w rubrykę „Odnośnie wpisu numer” numer postu, który nie istnieje? Po co cięgle to robisz?
 moderator dyżurny
 KURIER IŁAWSKI, Piątek 17-10-2025

47915. 
Veritas.exe, czyli o śmierci języka i narodzinach algorytmu

Dawniej uczono się łaciny, by myśleć. Dziś uczymy się „kompetencji miękkich”, by nie myśleć zbyt twardo. Młodzi bogowie edukacji wpatrują się w swoje tablety jak w wyrocznie delfickie, czekając aż Google powie im, co naprawdę znaczy sapere aude. Nauczyciel nie jest już mistrzem – jest raczej awatarem na Teamsie, który z łagodnym uśmiechem wycisza mikrofony dusz.

Szkoła stała się świątynią technologicznej liturgii: modlimy się do Wi-Fi, ofiarujemy siebie w plikach PDF i składamy ofiary z cierpliwości w ołtarzu PowerPointa. Zamiast veritas, mamy content. Zamiast sensu – feedback. A dusza? Ona też ma już swój login i zapomniała hasła.

Łacina była jak kręgosłup świata: niewidoczna, ale niezbędna, żeby ten świat się nie rozlał jak rozgrzany plastik. Gdy ją wyrzucono z klas, wraz z nią wyszła zdolność do myślenia prostego jak linia w geometrii Euklidesa. Teraz myślimy jak plamy w surrealistycznym obrazie – przypadkowo, ale z pretensjami do głębi.

A jednak – w tym absurdzie jest coś stoickiego. Bo czyż Seneka nie pisał, że „nie dlatego rzeczy są trudne, że się ich boimy, ale boimy się, ponieważ są trudne”? Może więc świat po łacinie to już nie świat utracony, ale świat do ponownego przetłumaczenia – nie na angielski, lecz na człowieczy.

Siedzę więc, pisząc ten tekst w edytorze online, z melancholijnym uśmiechem ironisty. I gdy system pyta, czy chcę „zachować zmiany”, odpowiadam: — Non serviam.
Bo czasem jedynym sposobem, by być rozumnym, jest odmówić aktualizacji.

„Człowiek jest miarą wszystkich rzeczy” – powiedział Protagoras, nie wiedząc jeszcze, że kiedyś miarą człowieka stanie się pasek postępu na ekranie komputera.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Piątek 17-10-2025

47914. 
Uwaga! Jeśli ktoś zgubił kocurka!

Iława, na ulicy Behrnga i często na skrzyżowaniu Behringa i Brzozowej w okolicach godziny 19:00 najczęściej, ale też w ciągu dnia, znajduje się kocurek bury o rudym umaszczeniu (a dokładnie bury kocurek z rudym podszerstkiem). Kocurek ewidentnie wygląda na zagubionego, jest udomowiony, chyba pomylił domki.

Wcześniej na Skłodowskiej znajdowało się ogłoszenie, że ktoś szuka kota który uciekł (w ogłoszeniu było, że rudy ten jest bury z rudym umaszczeniem), natomiast to ogłoszenie z numerem zniknęło, więc być może właściciel przeczyta ogłoszenie na forum Kuriera.
 obserwatorka
 Iława, Czwartek 16-10-2025

47913. 
Odnośnie wpisu numer: 47909

Marzena, będę Twoim ogierem.
Jedźmy razem do Włoch. Jak potrzebujesz więcej ogierów to zaprosimy kilku kolegów. Masz coś przeciwko śniadej cerze?
Kisielice stają się powoli memem w naszym pięknym powiecie. Szkoda.
 Zdzichu
 Kisiołki, Czwartek 16-10-2025

47912. 
Odnośnie wpisu numer: 47909

To już przesada.
Burmistrz Beata Lejmanowicz reprezentuje władzę samorządową i taka krytyka jest poniżej pasa.
Jak Pani ma chęć, to proszę spróbować w następnych wyborach.
 Zbigniew
 Iława, Czwartek 16-10-2025

47911. 
Naród, który chciał być oszukany

Człowiek współczesny przypomina manekina, który sam sobie założył sznurki, by móc tańczyć w rytm cudzych obietnic. Patrzy w ekran, w którym odbija się nie świat, lecz jego własna tęsknota za sensem — i wierzy, że to prawda. A przecież już Platon przestrzegał w „Państwie”, że „większość ludzi żyje w jaskini, oglądając jedynie cienie rzeczywistości”. Dziś te cienie mają logo stacji telewizyjnej, jingiel wiadomości i uśmiech polityka w formacie HD.

To nie przywódcy są winni, że świat zbudowany jest z iluzji — to ci, którzy kupują bilet na spektakl kłamstwa i jeszcze klaszczą po każdym akcie. Naród stał się jak filozof, który zapomniał, że myślenie boli. Zamiast pytać „dlaczego?”, pyta „na kogo?”. Zamiast czuć gniew, odczuwa zmęczenie.
W absurdalnym teatrze XXI wieku reżyserem jest przypadek, aktorem – cynik, a widzem – naiwny optymista w dresie z marketu. I tylko gdzieś w tle pobrzmiewa melancholijny śmiech Epikteta, który szeptał: „Nie rzeczy nas niepokoją, lecz nasze wyobrażenia o rzeczach.”

Więc może to wszystko to tylko żart bogów, którzy znudzili się wiecznością i postanowili stworzyć naród, co z dumą nosi własne kajdany. Naród, który chce być oszukany – byleby nie musiał widzieć prawdy. Bo prawda, jak wiadomo, nie ma zbyt dobrego PR-u.

Każda farsa kończy się wtedy, gdy widownia przestaje się śmiać. Rządzący mogą grać swoje role bez końca, ale tylko dopóki publiczność siedzi cicho w fotelach i udaje, że to jeszcze teatr, a nie cyrk. Koniec przychodzi nie w chwili wielkiej rewolucji, lecz w momencie cichego przebudzenia – gdy człowiek zamiast ekranu włączy myślenie.

A kiedy to nastąpi? Gdy Polak przestanie wierzyć w cudze kłamstwa bardziej niż w własny rozsądek. Czyli… wtedy, gdy skończy się zapas złudzeń. A te, jak wiadomo, zawsze mają krótszy termin ważności niż obietnice przedwyborcze.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Czwartek 16-10-2025

47910. 
Odnośnie wpisu numer: 47893

Do iławskiego „koszyka” zaniechań, złego zarządzania i gospodarowania dorzucę jeszcze jeden kwiatek.

Otóż chodzi o zieleń, nowe nasadzenia drzewek. Młode drzewka wzdłuż ulic i chodników, na skwerach, są często sadzone niechlujnie, byle jak. Sam byłem świadkiem jak nowe drzewka na ulicy 1 Maja wzdłuż muru więzienia po przywiezieniu zostały rzucone na chodnik, po czym przez tydzień były deptane przez przechodniów i rozjeżdżane rowerami zanim je posadzono.

Proszę zwrócić uwagę na stan takich drzewek w całym mieście. Są w marnym stanie, część gałązek a często całe rośliny są zaschnięte, kora porośnięta mchem i grzybem, nikt po prostu od momentu posadzenia o nie nie dba. Zasadzone, zadanie wykonane i kwita.

Każdy kto opiekuje się np. ogrodem, ogródkiem wie o co chodzi. Rośliny wymagają ciągłej opieki, usuwania chorych części żeby roślina rosła zdrowo i miała szanse się rozrastać. Jak to wygląda w mieście Iławie - oceńcie sami.
 Zbych
 Iława, Czwartek 16-10-2025

47909. 
Burmistrzowa Lejmanowicz za ciężkie tysiące z publicznej kasy pojechała na wycieczkę do Włoch.
Po co? Co stamtąd przywiozła? - nie wiadomo, oprócz wrażeń z wieczorków zapoznawczych.
Wiadomo za to, że publiczna kasa ma na jej wypady do Italii, nie ma za to na znicz olimpijski za 200 zł.
Bieda jest, ale nie dla niej. Skandal i bezczelność. Nas nie stać nawet na wyjazd nad polskie morze raz w roku. A tu budzę się o świcie w środku października, żeby dojechać do roboty na rano, a ona się pręży na zdjęciach z Włoch wśród postawnych ogierków. Wstyd! Gdzie jest mąż?
 Marzena
 Kisielice, Czwartek 16-10-2025

47908. 
Mija druga rocznica sprzedaży Polski za pizzę...
No jak tam, brygada?
Uśmiechacie się?
Nawet tramwaju wam nie dociągnęli na Jagodno.
I wciąż brniecie w jeszcze większe błoto...
 anty-bolszewik
 Iława, Środa 15-10-2025

47907. 
Odnośnie wpisu numer: 47901

No, sekretariat liceum zasługuje najbardziej.
Kiedyś byłam z córką to nie wiedziałam czy to stołówka czy bar. Do tego panie niegrzeczne, opryskliwe jedna przez drugą. Dokumentów nie ma gdzie podpisać, bo siedzi jakaś baba i je ciasto zagryzając kiełbasą. Dodzwonić się też nie można. Tragedia.
 rodzic
 Iława, Środa 15-10-2025

47906. 
Excel duszy polskiej

W biurach ze szkła i chromu, gdzie powietrze pachnie recyklingowanym entuzjazmem, siedzą nasi współcześni rycerze – rycerze Excela. Zamiast mieczy mają myszki bezprzewodowe, zamiast końskich grzyw – kabel HDMI. Ich tarcze to ekrany o przekątnej 27 cali, na których wiersze i kolumny spotykają się jak szlaki handlowe imperiów, tyle że zamiast złota płynie tu czas.

Za 8, może 12 tysięcy złotych miesięcznie można dziś kupić pozory bezpieczeństwa – i ratę kredytu na 30 lat, która jak wierny pies kapitalizmu warczy przy drzwiach każdej decyzji. Pracujemy, by mieć, ale mając – należymy. Banki, które niczego nie tworzą, uczyniły z nas architektów własnego zniewolenia.

A jednak, mimo to, śmiejemy się. Bo jak pisał Heraklit, „wszystko płynie” – nawet złudzenie. Śmiejemy się melancholijnie, stoicko, sarkastycznie – jak ktoś, kto wie, że gra toczy się o nic, a mimo to gra dalej, dla sportu, z przyzwyczajenia, z nadziei, że może w Excelu duszy pojawi się kiedyś formuła: = WOLNOŚĆ (POLSKA).

I tak oto naród klika w rytmie zachodniego kapitału, marząc o lewicowej duszy z orłem na sercu. Może przyjdzie kiedyś dzień, gdy zamiast arkuszy kalkulacyjnych wypełnimy siebie – pracą nie na procent, lecz na sens.
A póki co – niech żyje absurd, nasz codzienny chleb powszedni. Bo w nim, jak w krzywym zwierciadle, odbija się cała metafizyka polskiego losu: między leasingiem a legendą, między tabelą a tęsknotą, między „Ctrl+C” a „Niepodległość”.

„Nie ten jest bogaty, kto wiele posiada, lecz ten, kto niewiele potrzebuje.” – Seneka Młodszy
 Natasza-peegerówka
 Susz, Środa 15-10-2025

47905. 
Odnośnie wpisu numer: 47893

Szkoda, że już tylko chyba ja pamiętam...

Żal willi przy ulicy Plażowej na Osiedlu Kormoran w Iławie. Niszczeje okropnie. Kto za to odpowie? Nikt. A jednak ktoś tę decyzję podjął w Ratuszu, ktoś ją zaakceptował, ktoś pieniądze przeznaczył na inny cel.

Pozostaje tylko żal do Burmistrza Kopaczewskiego za to, że tak się stało. Do ówczesnych radnych, że na to pozwolili - bez wyjątku, do wszystkich, którzy głosowali za sprzedażą.

Żal ponownie do Burmistrza, że nie dotrzymał słowa i pieniądze nie poszły na remont młyna i do radnych, że tego nie dopilnowali.

Dokonano zbrodni na dwóch iławskich zabytkach. Jeden zniszczony doszczętnie, odkupiony za solidne pieniądze - młyn. Drugi zniszczony, puszczony w prywatne ręce, z którego pieniądze miały być przeznaczone na remont pierwszego.

Kto dał Wam prawo do zaprzepaszczenia iławskich zabytków? – tych nielicznych, które pozostały. W kolejce czeka jeszcze pałacyk na Kościuszki. Pokażcie, co potraficie.

Dziękuję i za to radna Ewo Jackowska, że zapytała Pani, choć bez wrodzonej dociekliwości, o los pieniędzy ze sprzedaży willi. Niestety uzyskała Pani częściową odpowiedź, bo to, że pieniądze miały być przeznaczone na muzeum w starym młynie, to Burmistrz raczył przemilczeć.
 Szum tataraku
 Iława, Wtorek 14-10-2025

47904. 
FOTOSYNTEZA ZBIOROWEJ ILUZJI
czyli jak liść medytuje nad losem plastiku

Podobno świat jest darem. Tak przynajmniej mówi się w kręgach tych, którzy jeszcze mają odwagę patrzeć w niebo bez filtra UV. Dar jednak stał się towarem, a troska – sloganem reklamowym. I oto żyjemy w epoce, w której trawa musi mieć certyfikat ekologiczności, a słońce – pozwolenie na emisję promieni.

Bóg, jak dawniej mawiali mądrzy starcy z kamiennych portyków, przebywa w stworzeniach. Daje istnienie żywiołom, rozwój roślinom, czucie zwierzętom, a ludziom – rozum. Ale, jakby rzec mógł Heraklit, „świat jest ogniem wiecznie żywym, zapalającym się i gasnącym miarowo”. Tyle że dziś ogień ten pali się w elektrowniach węglowych, a gasimy go hasztagiem #SaveThePlanet

Roślina, gdyby umiała mówić, pewnie parsknęłaby śmiechem (ekologicznym, oczywiście), patrząc na człowieka, który podlewa ją wodą z plastiku, wierząc, że to gest zbawienia. Zwierzę milczy – może z politowania, może z rezygnacji. A człowiek? Człowiek racjonalizuje: wprowadza Zielony Ład, żeby dalej jeździć SUV-em w imię planety. I jeszcze się uśmiecha – ten uśmiech melancholijny, stoicki, z nutą sarkazmu, jakby wiedział, że teatr już dawno się skończył, a kurtyna zrobiona jest z recyklingowanego absurdu.

W istocie, świat nadal jest darem – tylko teraz zapakowany w biodegradowalny karton. I choć wiemy, że to wszystko trochę szalone, dalej gramy w tę kosmiczną farsę: segregujemy sumienia na frakcje i modlimy się do bożków energii odnawialnej. Może to właśnie jest nasza nowa forma modlitwy – absurdalna, lecz czuła.

Świat płonie, więc zwołujemy konferencję o jego ratowaniu. Na miejscu, rzecz jasna, pojawią się wszyscy wielcy tego świata — każdy w swoim prywatnym odrzutowcu, bo przecież wspólne loty są dla biedoty i ptaków. W końcu nie wypada ratować planety, nie generując przy tym kilku ton dwutlenku węgla na osobę. Jeden z przywódców, w geście najwyższej troski o środowisko, pokonał 100 kilometrów samolotem — bo przecież chodzi o symboliczny gest wzniesienia się ponad problemy. I tak oto, unosząc się w smogu hipokryzji, ludzkość po raz kolejny udowadnia, że najłatwiej jest ratować świat z wysokości biznes klasy.

Może więc nie chodzi o ratowanie świata, lecz o przypomnienie sobie, że nigdy nie był nasz. Świat oddycha bez naszych planów strategicznych i rośnie wbrew tabelkom emisji. My zaś, zapatrzeni w ekrany, pomyliliśmy światło monitora ze słońcem. A jednak — w tym całym absurdzie — pozostaje nadzieja: że pewnego dnia człowiek znów usiądzie pod drzewem nie po to, by je sfotografować, ale by posłuchać, jak milczy. I wtedy, może przez chwilę, zrozumie, że troska nie potrzebuje certyfikatu.

Bo przecież, jak rzekłby stary stoik z ironicznym błyskiem w oku: „Nie rzeczy nas niepokoją, lecz opinie o rzeczach.” A opinia jest dziś zielona, pachnie marketingiem i brzęczy jak pszczoła na baterie.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Wtorek 14-10-2025

47901. 
Odnośnie wpisu numer: 47878

[Dziś 14 października, Święto Nauczyciela].

Ciekawe czy w iławskim liceum żeromka nagrody znowu dostanie dyrekcja, sekretariat i bliscy ich sercom nauczyciele...?
 Koza
 Iława, Wtorek 14-10-2025

47900. 
Czyli za okres mniej więcej 4 tygodni dostarczania wody niezdanej do picia mieszkańcy Miasta Iława oraz Gminy Iława będą mieli specjalny rabat w rachunkach od spółki miejskiej Iławskie Wodociągi, tak?
 radny skrzydłowy
 Iława, Poniedziałek 13-10-2025

47899. 
ZNOWU MOŻEMY PIĆ WODĘ Z KRANU!

Sanepid informuje, że od poniedziałku (13-10-2025) woda z iławskich wodociągów jest znowu przydatna do picia bez gotowania:

„Po zakończeniu działań naprawczych nie stwierdzono nieprawidłowych zmian kwestionowanego parametru – liczby mikroorganizmów. Woda może być wykorzystywana bez ograniczeń do celów spożywczych i gospodarczych”.

Kłopot dotyczył obszarów poboru wody:
–> Iława Miasto
–> Gmina Iława:
Karaś, Stradomno, Dziarny, Szeplerzyzna, Wikielec, Radomek.
 Biuro Ogłoszeń
 KURIER IŁAWSKI, Poniedziałek 13-10-2025

47898. 
Złote stetoskopy i zapomniane serca

Dr Muhammad Mashali, zwany lekarzem biednych, był jak anachroniczny duch z czasów, gdy medycyna miała jeszcze zapach ludzkiego ciepła, a nie sterylnego zysku. Leczył bez wynagrodzenia, jakby każda moneta parzyła go w dłonie, bo przypominała o nierówności świata. Umarł biedny, lecz bogaty w to, co dziś najrzadsze – w sens.

Współczesna służba zdrowia – zwłaszcza ta nadwiślańska – przypomina teatr absurdu, w którym pacjent jest statystą, lekarz aktorem na akord, a pielęgniarka menedżerem własnego zmęczenia. Na ścianach wiszą dyplomy, nie sumienia. W gabinetach słychać stukot klawiatur, nie serc. Empatia stała się luksusem, a dobro – nielukratywnym zawodem.

Jak powiedział Seneka: „Nie dla szkoły, lecz dla życia się uczymy” – lecz współczesny adept medycyny zdaje się uczyć raczej dla leasingu na nowego SUV-a.

A przecież w przysiędze Hipokratesa widnieje słowo dawno zapomniane:
„Będę stosował zabiegi dla dobra chorych, według mych sił i zdolności, a od wszelkiego zła i krzywdy będę wolny.”

Tymczasem dziś „według sił” oznacza zmęczenie do granic, a „według zdolności” – zdolność kredytową.

Dr Mashali leczył dusze przez ciało, a my leczymy statystyki przez protokoły. On był lekarzem, my jesteśmy usługodawcami zdrowotnymi. On wierzył, że ból to wspólny język człowieka; my nauczyliśmy się tłumaczyć go na kod ICD-10.

Świat patrzy i wzdycha – może ironicznie, może z melancholią. Stoik w nas mówi: „Tak musi być”, absurdysta w nas chichocze: „A jednak boli”. I gdzieś między tym śmiechem a westchnieniem, w cieniu neonów prywatnych klinik, stoi duch Dr Mashaliego – skromny, zdziwiony, i jakby szeptał: „Leczyć to nie znaczy zarabiać – to znaczy pamiętać, że drugi człowiek jeszcze istnieje.”

A ja, z ironicznym uśmiechem i kartą pacjenta w dłoni, pytam: Czy jeszcze istnieje, panie doktorze? Czy tylko figuruje w systemie?
 Natasza-peegerówka
 Susz, Poniedziałek 13-10-2025

47897. 
Odnośnie wpisu numer: 47893

[...] Dla dalszego funkcjonowania gospodarczego i komunikacyjnego miasta Iławy najważniejsza jest - na wczoraj - tylko jedna inwestycja: tunel pod torami koło białego kościoła. [...]
 Czynnik społeczny
 Iława, Poniedziałek 13-10-2025

47896. 
Odnośnie wpisu numer: 47889

Słusznie Pani sumuje i odpowiada.
Znam nawet takich księży, którzy osobiście wyznali mi, iż nigdy nie głosowali na prawicę.
Zresztą filozoficznie ujmując, człowiek ma swoją idee. One są jak gwiazdy, które widać, ale sięgnąć nie można. Zatem wybór partii też względny.
 Marszałek
 Iława, Niedziela 12-10-2025

47894. 
Złoty Lakier i Srebrna Taca, czyli o metafizyce koperty parafialnej

W dniu ślubu człowiek staje się mecenasem własnej narracji. Jak w antycznym teatrze — w roli głównej występuje panna młoda lub pan młody, a w tle działa orkiestra fryzjerów, kosmetyczek, fotografów, DJ-ów, florystów i cateringowych kapłanów. Ich ofiara? Tysiące złotych, wyłożone bez mrugnięcia, bez zastanowienia, jakby pieniądz był magicznym eliksirem, który utrwali wspomnienie w JPEG-u, a loki na głowie staną się nieśmiertelne.

A potem przychodzi chwila święta. Człowiek wchodzi w ciche wnętrze kancelarii parafialnej. W ręku ściska kopertę — ledwie setkę. Wzrok księdza spotyka wzrok człowieka. Milczenie trwa sekundę dłużej niż msza. I wtedy pada pytanie: „Dlaczego księdzu tak mało?” albo głośne stwierdzenie: „Kościół zdziera z ludzi pieniądze!” Jakby te słowa miały stać się nową Ewangelią absurdalności.

Sto złotych — dzisiaj ofiara symboliczna, współczesna obola, którą kładło się zmarłym pod język, by przepłynęli Styks. Tyle że dziś Styks prowadzi przez biuro parafialne, gdzie Charon ma sutannę, terminarz i rubrykę w Excelu. I w tej grotesce jest coś smutnego: w dniu, gdy deklarujemy miłość przed Bogiem i ludźmi, traktujemy sakrament jak drobny rachunek, a nie akt transcendencji.

Heraklit powiedział: „Panta rhei” — wszystko płynie. Tak, wszystko płynie: czas, emocje, zyski fryzjerów i fotografa. Ale nasze serca rzadko płyną tam, gdzie powinny. W tej samej chwili, gdy wydajemy tysiące na chleb luksusu, zapominamy o chlebie duchowym. I wtedy absurd staje się oczywistością: w sakrament wkładamy kopertę, w wesele wkładamy fortunę, ale w duszę — milczenie.

A jednak w tej grotesce jest śmiech stoika. Ksiądz, znający człowieka od środka, uśmiecha się cicho, gdy słyszy: „Kościół tylko o pieniądze dba”. Wie bowiem, że to nie kwestia grosza czy złotówki, ale kwestia wartości i przejrzystości. Tak jak Sokrates pytał: „Co to znaczy żyć dobrze?” — my powinniśmy pytać: „Co to znaczy dawać dobrze?”.

Być może finanse Kościoła wymagają zmiany. Ale może jeszcze bardziej — nasze serca potrzebują zmiany. Dopóki więcej wydamy na złoty lakier niż na sakrament, dopóty pozostaniemy w platońskiej jaskini, zapatrzeni w cienie luksusu, zamiast w światło tego, co naprawdę ma wartość.
I wtedy, być może, z biura parafialnego nie odejdziemy z kopertą w dłoni, lecz z pytaniem: ile naprawdę jesteśmy gotowi dać? — nie księdzu, lecz sobie samym.

A ja w ostatniej scenie tej groteski, wyobrażam sobie anielskiego księgowego z wielkim kalkulatorem w dłoniach, który przelicza nasze życie na koperty i paragony. Obok niego siedzi fryzjer z rozczochraną fryzurą i DJ z pękiem kabli, oboje w perukach z liści laurowych, recytujący Heraklita w rytmie techno. „Panta rhei” — powtarzają chórem, podczas gdy my, z kopertami w ręku, gubimy sens — i fryzurę. Wtedy ksiądz, z lekkim stoickim uśmiechem, mówi: „Może nie chodzi o to, ile dasz, ale o to, czy dasz siebie.” I wychodzimy… z tysiącem pytań, ale z portfelem lżejszym o złotówkę.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Niedziela 12-10-2025

47893. 
Czy iławianom potrzebny jest wiadukt zamiast likwidacji szlabanów przejazdu kolejowego koło białego kościoła? Wymiana zdań na ostatniej sesji Rady Miasta Iławy pomiędzy radnym Michałem Młotkiem a Burmistrzem Dawidem Kopaczewskim była bardzo wymowna i wymaga szerszego wyjaśnienia.

Są zrobione kosztowne plany przebudowy wiaduktu [tunelu pod torami], za które Iława nie płaciła. Koszt realizacji przedsięwzięcia sięgał, o ile dobrze pamiętam słowa Marcina Kuchcińskiego, Marszałka Województwa, goszczącego na iławskiej sesji - 90%, więc jak dla mnie, podobnie jak radnego Młotka, to jest inwestycja strategiczna dla miasta, zwłaszcza w obliczu obecnej sytuacji.

Tymczasem na sesji padły m.in. takie słowa: "(...) Zachęcano Pana do sporządzenia analiz, (...), których właśnie dzisiaj zabrakło w kontekście tej inwestycji (...)" - odpowiedź radnego na słowa burmistrza, który mówi, że tego "nie zrobił, bo chciano od niego kosztownych projektów, analiz" (zapis sesji: 2 godz. 56 min.).

Wymiana zdań zahaczyła również o molo, ponieważ Burmistrz powiedział, że gdy robi projekty, to mu się zarzuca, że wydaje pieniądze, a gdy ich nie robi, to też źle (nie przytaczam dokładnie słów, tylko ich sens), wtedy radny Michał Młotek stwierdził, żeby nie porównywać inwestycji strategicznej do mola.

I też jestem za tym, że Iławie potrzeba strategicznej inwestycji - wiaduktu na Grunwaldzkiej/Wyszyńskiego.

Panie Burmistrzu Kopaczewski - czy nie jest tak, że chce Pan po prostu pozostawić po sobie sobie pomnik?

Jest tyle ważniejszych inwestycji w naszym mieście Iławie:
- naprawa pomostu statku nad Małym Jeziorakiem,
- naprawa kładki widokowej koło liceum [koło mostu],
- zagospodarowanie skweru Żeromskiego [naprzeciwko liceum],
- zagospodarowanie parku ze ślimakiem,
- zagospodarowanie fosy przy czerwonym kościele,
- rewitalizacja Starego Miasta,
- odbudowa spalonego młyna,
- renowacja kamienicy przy Kościuszki,
- remont ratusza,
- remont Domu Weterana,
- budowa ulicy Jagiełły,
- budowa ulicy Lipowej,
- zadaszenie amfiteatru,
- renowacja pomostu na plaży przy Kormoranie
- itp. itd.

Molo na Małym Jezioraku nie przyniesie ani zysku, ani na siebie nie zarobi. Wielkiego uroku miastu nie doda, bo naprawdę brakuje mu lekkości i jakoś nie komponuje mi się z delikatnością brzegów Małego Jezioraka, no ale to kwestia gustu. Nie wiem dla kogo miałoby się stać taką atrakcją?

A rozumiem, że w pobliżu są hotele i molo dla nich byłoby największą atrakcją, ale przecież nie o to chodzi w miejskich inwestycjach. Może najpierw niech Pan dokończy stadion?

Jako kochający zdrowy rozsądek, mówię nie.
 Szum tataraku
 Iława, Niedziela 12-10-2025

47892. 
Jeśli ten zły, wraży PiS-ior wprowadził:

- benefity na dzieci 500+ (800+),
- szkolną wyprawkę 300+,
- 13 i 14 emerytury,
- wybudował tunel drogowy na Zakopiance,
- wybudował tunel drogowy pod Świnoujściem,
- rozpoczął budowę tunelu w Lubawce (S3, Karkonosze),
- rozpoczął budowę tunelu w Barwinku (S19, Bieszczady),
- rozpoczął budowę objazdu Węgierskiej Górki (S1, Żywiec),
- przekopał Mierzeję Wiślaną i otworzył port Elbląg,
- rozbudował i rozwinął porty morskie na całym Wybrzeżu,
- rozpoczął gigantyczne zbrojenia polskiej armii,
- dał dzieciom szkolnym laptopy,
- dał rodzinom bon turystyczny,
- zapewnił tarcze covidowe,
- zapewnił tarcze antyinflacyjne,
- zapewnił tarcze solidarnościowe,
- rozpoczął wielkie projekty lotnicze, kolejowe i drogowe - jak CPK,
- rozpoczął wielkie projekty energetyczne jak atom (SMR),
- ściągnął do Polski wielkie inwestycje korporacyjne,
- przeprowadził ogromne remonty infrastruktury kolejowej,
- przyspieszył budowę autostrad i rozwinął budowę dróg ekspresowych,
- rozpoczął wielką budowę obwodnic miast w całym kraju
- podniósł kwotę wolną od podatku z 3 tys. do 30 tys. zł,
- obniżył podatek dochodowy PIT do 12%,
- zwolnił całkowicie z podatku dochodowego PIT młodzież do 26 lat,
- rozbudował i wzmocnił koncern paliwowy Orlen,
- odkupił srebra rodowe polskiej gospodarki, jak np. kluczowe banki,
- zgromadził historyczne rezerwy złota w NBP,
- pomógł Ukrainie w napaści wojennej Rosji,
- dał bezpłatne leki dzieciom i seniorom,
- wyposażył szkoły,
- na nie notowaną dotąd skalę przeprowadził i ukończył tysiące inwestycji infrastrukturalnych w samorządach lokalnych (drogi, oczyszczalnie ścieków, place zabaw, hale sportowe) itd. itp. etc.
- a od momentu przejęcia władzy w 2023 roku przez zbieraną ekipę Tuska niemal wszystko zostaje wygaszane i na nic nowego nie ma pieniędzy...

...to ja się pytam do jasnej cholery: jak to jest wszystko możliwe? I kto tu tak naprawdę kradnie? A zadłużenie i dziura budżetu nagle rosną teraz w biliony!
 antyPiSior
 Iława, Niedziela 12-10-2025

47890. 
Odnośnie wpisu numer: 47884

Marszałku, do jakiego ty chodzisz kościoła?
[...] [...] [...]
[...] [...] [...]
[...] [...] [...]
 pracownik GS
 Gmina, Sobota 11-10-2025
Odp. 
Przeczytaj jeszcze raz post, który próbowałeś komentować.
Przeczytaj powoli, ze zrozumieniem.
I odnieś się do jego treści.
I skomentuj.
 moderator dyżurny
 KURIER IŁAWSKI, Poniedziałek 13-10-2025

47889. 
Odnośnie wpisu numer: 47884

Marszałku drogi, spróbuję Ci wytłumaczyć.

To zjawisko (głosowanie wbrew zasadom wiary) można wytłumaczyć dość prosto i spokojnie. Wiara w Boga a wybory polityczne to dwie różne sfery ludzkiego życia — jedna dotyczy duchowości i sumienia, druga tego, jak człowiek postrzega sprawy społeczne, gospodarcze czy bezpieczeństwo.

Wielu starszych ludzi kieruje się nie tylko przekonaniami religijnymi, ale też tym, co słyszą codziennie w telewizji. Dla wielu z nich to jedyne źródło informacji, a media potrafią bardzo skutecznie wpływać na emocje i sposób myślenia.

Dlatego nawet osoby głęboko wierzące mogą głosować na partie, które nie są jednoznacznie konserwatywne. Często nie wynika to ze złej woli, lecz z braku rzetelnej informacji, zmęczenia polityką lub po prostu zaufania do tego, co znają od lat.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Sobota 11-10-2025

47888. 
Odnośnie wpisu numer: 47882

Przyglądałam się konferencji prasowej na temat wody.
W momencie gdy przemawiał Burmistrz Miasta Dawid Kopaczewski, to Wójt Gminy Krzysztof Harmaciński zza pleców patrzył na niego z tak wielką nienawiścią, że oczy bolały.
Jakie to smutne gdy ludzie się teraz nienawidzą.
W Urzędzie Gminy Iława panuje zbiorowa nienawiść do tego człowieka, Burmistrza Miasta Iławy. W Internecie promują nienawiść.
 Ludzkim Okiem
 Iława, Sobota 11-10-2025
Odp. 
Podaj konkretne przykłady rzeczonej promocji nienawiści.
Podaj konkretnie źródła, cytaty.
Skany prześlij mailem na adres: forum@kurier-ilawski.pl
 Modero Kuriero
 KURIER IŁAWSKI, Sobota 11-10-2025

47887. 
Odnośnie wpisu numer: 47864

Mariuszku, a zapomniałeś jak twój uwielbiany poprzednik "Kita" chwalił się, co to on nie zrobił dla Gminy Kisielice, przypisując sobie zasługi byłego burmistrza Koprowiaka? Ile to kasy wydał wtedy na audyty? Ale zapomniał wół jak cielęciem był...
Ten były Burmistrz Ryszczuk tak samo był wcześniej radnym, i tak samo głosował, a później wszystko negował. Ale tak to jest, gdy nauczyciel dorwie się do władzy, co jest w Polsce "normalne".
Tak więc przestań krytykować obecną Panią Burmistrz Lejmanowicz, bo twój poprzednik to jeszcze większy nieudacznik.
Ale co tam - partia pomoże i na Prezesa spółki powoła, żeby nie zginął, chociaż nawet nie łyknął tematu. Ale co tam - bierny, ale wierny.
 katecheta
 Kisielice, Piątek 10-10-2025

47886. 
Porcja dla wybranych, cisza dla reszty

„Sprawiedliwość polega na tym, by każdemu oddać to, co mu się należy” - powiedział Platon. Ale cóż, dziś Platon dostałby w korporacji co najwyżej maila z podziękowaniem za „proaktywną postawę” i linkiem do ankiety satysfakcji.

Współczesny świat dzieli się nie na bogatych i biednych, mądrych i głupich, silnych i słabych - lecz na tych, którym dają, i tych, których pomijają. To subtelna forma społecznego gaslightingu: niby wszystko jest dobrze, przecież „wszyscy dostali swoje”, a jeśli nie — to pewnie dlatego, że „nie potrafią się cieszyć z sukcesu innych”.

Rodzina, pierwsza instytucja społeczna, to często laboratorium tego zjawiska. Tu ktoś zawsze „bardziej zasłużył” na uwagę, a ktoś inny „zawsze miał mniej problemów”. W pracy — ten sam teatr. Zdolni siedzą po godzinach, myśląc, że ktoś zauważy. A zauważa tylko Excel, który podlicza ich wkład w czyjeś premie. Bo przecież nikt nie lubi tych, którzy przypominają, że świat jest niesprawiedliwy.

A rządzący? Ci od dawna wiedzą, że najbezpieczniej otaczać się miernotami. Geniusz zadaje pytania, a miernota kiwa głową. A kto kiwa głową, ten nie podniesie ręki po swoją porcję.

I tak siedzimy — w rodzinach, biurach, krajach — przy jednym stole, gdzie ktoś wciąż nakłada sobie na talerz, a ktoś inny stara się zadowolić zapachem pieczeni. Z uśmiechem melancholijnego stoika i cieniem sarkazmu pytamy: „A gdzie moja część?”. I już wiemy, że nie chodzi o mięso.

Bo nie o porcję tu chodzi, tylko o sprawiedliwość, która nie istnieje bez odwagi upomnienia się o nią. A zatem — pytaj głośno. Nawet jeśli odpowiedzią będzie tylko echo. Bo echo, w przeciwieństwie do ludzi, nigdy nie udaje, że cię nie słyszy.

W polityce pomijanie stało się sztuką – kunsztownym tańcem wokół prawdy. Rządzący mówią o „trosce o obywateli”, ale w ich języku słowo obywatel znaczy zazwyczaj „potencjalny wyborca” lub „koszt budżetowy”. Słabsi, chorzy, starsi, ci, którym los nie sprzyjał – są dziś jak przecinki w zdaniach ustaw: niby potrzebne, ale zawsze można usunąć, by lepiej brzmiało w mediach.

W polityce zagranicznej świat udaje rodzinny obiad, na którym mocarstwa siedzą przy stole, a słabsze kraje stoją przy ścianie z talerzem w dłoni, czekając, aż coś spadnie z półmisku. Wystarczy spojrzeć na dzisiejsze mapy sojuszy, sankcji i pomocy humanitarnej — niby świat się zjednoczył, ale rachunek zawsze płacą ci, którzy mają najmniej.

Słabsze państwa traktuje się jak pionki w grze, której reguły zmieniają się w zależności od tego, kto akurat rozdaje karty. Ich cierpienie bywa użyteczne — jako moralny pretekst, medialny temat, albo sposób, by odwrócić uwagę od własnych interesów.

Wielcy mówią o pokoju, a sprzedają broń. Mówią o wolności, a pilnują rynków. Mówią o solidarności, a liczą wpływy. I choć na szczytach brzmią hymny o jedności, to w dolinach wciąż słychać cichy szept słabszych: „A gdzie nasza część?”.

Bo w świecie, który nazywa się cywilizowanym, wciąż obowiązuje ta sama, stara zasada — silniejszy bierze więcej, a słabszy ma się cieszyć, że w ogóle go zaproszono.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Piątek 10-10-2025

47885. 
Odnośnie wpisu numer: 47880

Gdzie słoma - tu ziarno Mikołaja Reja. Nas tego uczono na pamięć w w iławskim liceum, tekst oryginalny.

* * *

Pleban jeden myśliwy rad często polował,
Naukę z świętościami - wszytko pofałszował:

"Kędy ciało, tu i krew" - panu to wywodził,
Bo tak Kościół ustawił, ten nigdy nie błądził.

Gdy po tym dziesięcinę księdzu wozić miano,
Więc wymłóciwszy zboże, słomę mu oddano.

"Wierzże też, księże miły, że ziarno, gdzie słoma,
Ale zda mi się, iż mniej będzie u was doma".
 Czynnik społeczny
 Iława, Piątek 10-10-2025

47884. 
Odnośnie wpisu numer: 47880

[...] Obserwuję zadziwiające zjawisko. Najbardziej wierzące i najczęściej klęczące w pierwszych ławkach kościoła babki głosują na liberalną i lewacką Platformę Obłudy PO/KO.
[...]
Zawsze mi się wydawało, że katolik gorliwy to raczej głosować powinien na partię prawicową, konserwatywną, gdzie zasady wiary katolickiej stoją jak dekalog wykuty na kamiennej tablicy Mojżesza, co nie?!
Jak to zrozumieć?
Jak wyjaśnić tę pokrętność?
Jak można klękać przed ołtarzem i składać rączki do sakramentu przyjęcia komunii świętej ze słowami "Jezu, ufam Tobie", a jednocześnie głosować przy urnie na swołocz zbieraną wariatek ulicznych z czarnych marszów w rytm diabelskiego wrzasku, które za naczelną zasadę swojego rozpasania przyjęły zabijanie nienarodzonych niewiniątek?! No jak?!
[...]
Niech ktoś spróbuje to wyjaśnić.
 Marszałek
 Iława, Piątek 10-10-2025

47883. 
Bal na ruinach rozumu, czyli jak nauczyliśmy się tańczyć z absurdem

Heraklit z Efezu mawiał, że „świat jest ogniem wiecznie żywym, zapalającym się i gasnącym miarą”. Gdyby żył dziś, zapewne dodałby z przekąsem, że ogień ten płonie już nie miarą, lecz rytmem powiadomień z mediów społecznościowych — bo oto zamiast ognia wiecznego mamy ogień viralowy, który gaśnie, gdy przestajemy go karmić uwagą.

Świat, jak wiemy z historii, zawsze był trochę śmieszny i trochę tragiczny. Już starożytni żartowali z ludzkiej głupoty, średniowiecze z powagą ją czciło, a my – współcześni – postanowiliśmy zrobić z niej show na żywo. I oto mamy: Polskę XXI wieku, gdzie każdy jest komentatorem, prorokiem, terapeutą i artystą, a żadna rola nie wymaga przygotowania.

Polska rzeczywistość publiczna przypomina dziś nieco platońską jaskinię, tylko że ogień zastąpiły reflektory telewizyjne, a cienie na ścianie mają konta na Instagramie. Celebryci wchodzą w rolę moralnych autorytetów, posłowie w rolę komików, komicy w rolę posłów, a młodzież – w rolę widowni, która śmieje się z przedstawienia, zanim się ono zacznie.

Nie jest to jednak szaleństwo w sensie medycznym. To raczej rodzaj społecznego performansu, zbiorowego delirium, w którym powaga stała się wstydliwa, a ironia – jedynym sposobem obrony przed rozpaczą. Bo jak inaczej znieść codzienność, w której najgłośniejsi krzyczą najgłupsze rzeczy, a najmądrzejsi milczą z obawy, że nikt ich nie zrozumie?

Świat nigdy nie słuchał swoich proroków. Sokrates musiał wypić cykutę, Diogenes spał w beczce, a współczesny prorok – jeśli się pojawi – musi walczyć z algorytmem, by ktokolwiek zobaczył jego wpis. Cnota nie ma dziś sponsorów, mądrość nie trenduje, a refleksja przegrywa z memem w stosunku jeden do miliona.

Czy to oznacza, że oszaleliśmy? Być może. A może po prostu zmieniliśmy definicję rozumu. Dawniej rozum miał prowadzić do prawdy. Dziś – do zasięgów. Rozum jest więc nowym influencerem: ma być atrakcyjny, skrótowy, nie za trudny i koniecznie z clickbaitowym tytułem.

W tym sensie można powiedzieć, że współczesna Polska (jak i świat) wcale nie zwariowała – ona po prostu stała się własnym widowiskiem. Każdy chce być widzem i aktorem jednocześnie. A to, co dawniej było absurdem, dziś jest po prostu „contentem”.

Pozostaje więc patrzeć na to wszystko z pewnym melancholijnym dystansem. Bo śmiech, jak pisał Montaigne, jest często ostatnią formą mądrości. Stoik śmieje się nie dlatego, że nie czuje bólu, lecz dlatego, że wie, iż ból i śmiech są z tej samej gliny — ludzkiej.

W tym sensie współczesny stoicyzm to sztuka przetrwania w epoce chaosu informacyjnego. Trzeba umieć przewinąć świat z uśmiechem. Nie oburzać się zbyt często, nie wierzyć zbyt szybko, nie kochać idei bardziej niż ludzi. Trzeba być jak ten Diogenes, który gdy zobaczył ludzi biegnących na igrzyska, pobiegł w przeciwną stronę, tłumacząc: „chcę zobaczyć, czy ktoś inny też się nie zgubił.”

Czy ten bal na ruinach rozumu ma swój kres? Tak. Ale nie w katastrofie, jak w apokaliptycznych wizjach, tylko w ciszy. W momencie, gdy telefony się rozładują, a ekrany zgasną. Gdy każdy zostanie sam z własnym odbiciem i usłyszy myśl nieprzytłumioną przez szum. To będzie moment trzeźwości, być może bolesny, ale konieczny.

Świat wtedy nie przestanie być absurdalny – przestanie po prostu być aż tak głośny. I może wtedy zrozumiemy, że szaleństwo było tylko formą tańca – rozpaczliwego, groteskowego, ale też pięknego w swej szczerości. Bo, jak pisał Heraklit, wszystko płynie.

A my? My płyniemy z tym ogniem, czasem płacząc, czasem tańcząc. I to chyba najlepsze, co możemy zrobić.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Piątek 10-10-2025

47882. 
Znowu wrzenie w mieście Iława!

W wodociągach miejskich sanepid wykrył niebezpieczny syf w wodzie pitnej. Jak to pięknie podano: „podwyższona liczba mikroorganizmów”.

Mieszkańcy miasta Iławy oraz przyległych wiosek absolutnie nie powinni pić wody z kranu. Do spożycia należy ją najpierw porządnie wygotować w temperaturze 100°C przez minimum 3 minuty.

Co dalej? Będziemy informować.
 KURIERZY
 Iława, Czwartek 09-10-2025

47881. 
Odnośnie wpisu numer: 47878

Drogi kolego!
Wynagradzanie nauczycieli zawsze tych samych było taką, jak narośl dzika na drzewie. Taka narośl może drzewo zniszczyć, a nie mówię o człowieku.
Trzymałeś palec dyrektorowi, byłeś fest nauczyciel.
 Orzeł
 Iława, Czwartek 09-10-2025

47880. 
„OJCZE NASZ” w epoce scrollowania

Jezus modlił się, a uczniowie – zmęczeni własnym gadaniem o niczym – poprosili, by nauczył ich mówić do Boga, a nie tylko o sobie.

Dziś, 2 tysiące lat później, modlitwę zastąpił algorytm, a błogosławieństwo – liczba polubień. „Niech się święci Twoje imię” – szeptał Jezus. „Niech się święci mój nick” – powtarza TikTok.

W Polsce roku pańskiego 2025 młodzież uczy się wiary z memów i klipów o egzorcyzmach, a księża – z kursów autoprezentacji online. Jedni i drudzy chcą być autentyczni, choć w duszy czai się tylko echo pustych dźwięków. I tylko czasem, między jednym „scrollnij” a drugim „amen”, ktoś naprawdę zada pytanie: „Panie, naucz nas modlić się”. Ale kto ma czas, skoro powiadomienia nie czekają?

Søren Kierkegaard pisał: „Modlitwa nie polega na tym, by Boga zmieniać, lecz by zmienić samego siebie.” A my, dzieci ery dotykowych ekranów, zmieniamy tylko tapetę – by nie widzieć własnej duszy.

Kapłani, którzy dawniej wzywali do nawrócenia, dziś gubią się między mikrofonem a marketingiem. Ich homilie brzmią jak reklamy duchowych subskrypcji: „Zapisz się na zbawienie – tylko dziś, tylko u nas!” Wierni odpowiadają znudzonym „ok”, jakby chodziło o regulamin, a nie o wieczność.

Ale absurd tej sceny ma melancholijny urok. Stoik, patrząc na to z dystansem, uśmiechnąłby się pod nosem: wszystko to marność, ale marność z dostępem do Wi-Fi. Bo przecież świat zawsze był trochę śmieszny, trochę tragiczny – i nigdy nie słuchał własnych proroków.

A co nas czeka, gdy przestaniemy przestrzegać przykazań? Nic nowego – chaos, samotność i ta cicha pustka po drugiej stronie ekranu. Bóg nie zniknie, tylko przestanie mieć nas w zasięgu. I wtedy może znów ktoś powie: „Panie, naucz nas modlić się” – i zamiast „Ojcze nasz” wpisze w wyszukiwarkę: jak rozmawiać z Bogiem, gdy nikt nie słucha?
 Natasza-peegerówka
 Susz, Czwartek 09-10-2025

47879. 
Czytaj Polaku o swej historii i uważaj pilnie, byś w krokodyla szczękach zmiażdżony nie został.

O nierządzie czytamy w XVIII-wiecznym tekście pt. „Powrót posła” pióra Juliana Ursyna Niemcewicza:

„Ten to nieszczęsny nierząd, to sejmów zrywanie,
Kraj zgubiło, ściągnęło obce panowanie.
Te zaborów, te srogich klęsk naszych przyczyną,
I my sami byliśmy nieszczęść naszych winą;
Gnijąc w zbytkach, lenistwie, i biesiad zwyczaju,
Myśleliśmy o sobie, a nigdy o kraju;
Klęskami ojców nowe plemię ostrożniejsze,
Wzgardziwszy zyski, było na całość baczniejsze.
Nieba zdarzyły porę, oni ją chwycili,
Ojczyznę z pod ciężkiego jarzma wydobyli (...)”
 Marszałek
 Iława, Czwartek 09-10-2025

47878. 
Odnośnie wpisu numer: 47876

Ze naszymi szkołami w okolicy już tak jest...
Dyrektorzy robią, co chcą.
Nagrody właśnie zostaną przyznane tym nauczycielom, którzy są bliskimi sercu dyrektorów...
 Koza
 Iława, Czwartek 09-10-2025

47877. 
Odnośnie wpisu numer: 47876

Ej bywało, bywało na wsi spokojnej, wsi wesołej - w klasie pierwszej szkoły podstawowej...
Na pierwszą lekcję wszedł sam Kierownik szkółki, coś z nami pogadał, że uczył nas będzie ze trzech przedmiotów, ale to nie wszystko. Kto by z nas pomyślał później, że z nami pierwszakami będzie klasa starszaków o rok. Ten Pan, bo tak na Pana nauczyciela mawiano, dawał sobie z nami normalnie radę, ucząc nas i tamtych innych tematów.
I tak po godzinie tej z nami pierwszej lekcji wypuścił nas do domu. Ale było wesoło jak w niebie.
 Orzeł
 Iława, Czwartek 09-10-2025

47876. 
Panie Burmistrzu, jak długo jeszcze będzie pan tolerował to co dzieje się w szkole podstawowej?
W tym tygodniu dzieciom plan zmieniał się już z 5 razy. Dziecko idzie do szkoły i okazuje się, że ma inne lekcje, że szybciej albo później kończy. Co to ma być? Czy ktoś tam przejmuje się dziećmi? O rodzicach to już nie wspomnę, bo tam nie ma z kim rozmawiać.
Tych spraw jest mnóstwo, dojazdy, plan, opieka nad dziećmi. Albo wystraszone dzieci z klas pierwszych w łazienkach ze starszymi klasami. Ręce opadają.
 Rodzic
 Susz, Środa 08-10-2025

47875. 
Bieda, czyli metafizyka pustego portfela

Bieda to nie tylko stan konta, lecz – jak zauważyła współczesna prorokini popkultury, Julia Wieniawa – stan umysłu. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że ten stan umysłu ma ostatnio w Polsce coraz mniej metaforyczny charakter, a coraz bardziej przypomina stan faktyczny. Jakbyśmy wszyscy uczestniczyli w narodowym eksperymencie z filozofii stoickiej, tylko że nikt nas o zgodę nie pytał.

Diogenes spał w beczce i śmiał się z Aleksandra Wielkiego, a my śpimy w mikrokawalerkach po 35 lat kredytu i śmiejemy się z memów o inflacji. Być może to ten sam rodzaj mądrości, tylko beczki są teraz z betonu, a cynizm pachnie kawą z Biedronki.

Wieniawa miała rację – bieda rzeczywiście może być stanem umysłu, zwłaszcza gdy umysł próbuje racjonalizować pustkę portfela, tworząc z niej poezję. To taka nowa duchowość: zamiast medytować w Himalajach, kontemplujemy cenę pietruszki na bazarku, odnajdując w niej transcendencję i absurd egzystencji.

Bo czymże innym jest współczesny polski stoicyzm, jeśli nie pogodzeniem się z losem w kolejce do kasy samoobsługowej? Z uśmiechem melancholii, z sarkazmem na ustach i lekkim tikem nerwowym przy skanowaniu czwartego produktu „po promocyjnej cenie 19,99”.

Bieda to stan umysłu, owszem — ale w tym kraju to również stan permanentnego déjà vu. Każdy miesiąc wygląda jak poprzedni, a mimo to wciąż wierzymy, że może tym razem wystarczy do pierwszego.

I może właśnie w tym tkwi nasza siła: w absurdzie nadziei. W umiejętności śmiania się z rachunków, z rzeczywistości, z samego siebie. Diogenes miał beczkę, my mamy Biedronkę — i w obu przypadkach chodzi o to samo: o godność w świecie, który nieustannie próbuje nas przekupić iluzją bogactwa.

Setakmyślę, że bogactwo to luksus nieposiadania złudzeń. A bieda? To wolność od konieczności udawania, że wszystko jest w porządku.

__________________________________________________________

„Nie bogactwo czyni człowieka szczęśliwym, lecz sposób, w jaki potrafi on znieść biedę.” – Diogenes z Synopy
 Natasza-peegerówka
 Susz, Środa 08-10-2025

47874. 
Larum wołają, by więcej sportu młodzież miała.
Czyż na zajęciach Wychowania Fizycznego nie ma sportu? I podczas zajęć sportowych po lekcjach też?
Nie sztuką zebrać się za pieniądze i podawać sobie w szczypiorniaka.
Nagle mamy inwestowanie w w sport. Zapomniano, że podobnie inwestowano w hale po wioskach i wioseczkach. Nabudowano sal itp. i nagle upadło. To było ze 20 lat temu.
I sprawdza się, owszem, ale w małym stopniu, czemu przykład jeden medal na MŚ w LA. Ludzie - co się dzieje? Ale choć 4. miejsca, to też sukces. No może piłkarstwo ruszy? A dlaczego my Polacy wielkich trenerów nie mamy, że za obcymi się oglądamy?
 Trener
 Iława, Środa 08-10-2025

47873. 
Śmiech w czasach plastiku

„Nie rzeczy same nas trapią, lecz nasze o nich mniemania”, a gdyby dziś wyszedł na polską ulicę, pewnie sam parsknąłby śmiechem, widząc, jak bardzo to mniemanie stało się nową religią. Bo oto żyjemy w epoce, w której młodzież uczy się, że życie to nie rozmowa, lecz „story”, a przyjaźń nie rodzi się w spojrzeniu, tylko w kliknięciu „obserwuj”.

Nieprzypadkowo uśmiech, dawniej odruch duszy, stał się narzędziem autopromocji – takim samym jak markowe buty albo filtr wygładzający policzki. Ironia polega na tym, że wszyscy udajemy, iż nie udajemy. A bezczelność? Wyrasta na nową szlachetność – bo szybciej, głośniej i mocniej „przebija się” w tłumie.

Patrzę na to z melancholijnym stoickim spokojem, trochę jakby oglądać cyrk, w którym klauni zaczęli brać siebie na serio. Może to surrealistyczny żart historii: zamiast pytać „kim jesteś?”, pytamy „ilu masz?”. Ilu znajomych, ilu widzów, ilu klikających w twoją iluzję.

Ale nie łudźmy się – nie jest to tragedia ani rewolucja, to raczej absurdalna pantomima. A może w tym tkwi nadzieja: skoro człowieczeństwo stało się spektaklem, to każdy z nas wciąż ma wybór – zejść ze sceny, usiąść w ciszy i spróbować znów usłyszeć samego siebie.

Bo „wszystko płynie”. Nawet plastikowe uśmiechy.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Środa 08-10-2025

47872. 
Takie pytanko mam dla koleżanki.
[...] Czy również gazeta "Kurier Iławski" będzie [...] milczeć w sprawie wypadku w [...], który w [...] spowodowała po pijaku żona [...][...] ważnego policjanta [...][...] z [...] prowadząc samochód [...] w dodatku z małym dzieckiem na pokładzie. [...]
 koleżanka koleżanki
 [PL], Wtorek 07-10-2025

47871. 
Odnośnie wpisu numer: 47864

Ta Pani burmistrz Kisielic to strasznie fałszywa osoba.

Zobaczcie, była radną a dziś już odcina się i krytykuje wszelkie decyzje poprzedniego burmistrza. Dosłownie jakby jej tu nie było w samorządzie ostatnich kilkanaście lat. Nic nie widziała, nic nie słyszała tak dalece, że wydała kilkadziesiąt tysięcy na audyt poprzedniego burmistrza i siebie samej jako radnej za jego czasów. To że pieniądze zmarnowała, nic nie znalazła - to już dla niej się nie liczy.

Teraz zobaczcie fałsz i przewrotność tej pani. Polega to na tym, że chwali się szkołą na którą uzyskano pieniądze za poprzednich władz, bo poprzednie władze rozpoczęły prace, ustaliły wszystko z konserwatorem zabytków, nawet ostatecznie roboty wykonała firma, która wcześniej była wybrana do budowy sali w Łęgowie.

Do nowego dachu i muzeum w zabytkowej szkole to już w ogóle nie przyłożyła palca. Nie przeszkadza jej to jednak przy tym nie jej sukcesie się ogrzewać jak nomen omen foczka na słońcu. Chodzi po wyremontowanej szkole, opowiada łamaną polszczyzną jak to pięknie zrobione, zapomina jednak dodać: nie ja zrobiłam.

Gdzie jej konsekwencja? No bo przecież jeśli działania poprzednika były tak złe jak dotąd mówiła, to czemu czasem są jednak dobre kiedy jej pasuje. Prostacki fałsz, nic więcej.

Czy ona myśli, że jeśli jej w internecie nie napiszą: "Babo, chwalisz się nie swoją renowacją zabytkowej szkoły", to ludzie tego nie widzą?
 Mariusz
 Kisielice, Wtorek 07-10-2025


Strona [ 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 204 205 206 ... 409 410 411 następna ] z 411



116559073



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
ogloszenia@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Stopka | Wyszukiwarka
FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2025 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.