Praca na skupie złomu nie należy do łatwych. Pracownik nie może bać się brudzić, ani dźwigać. Z jednej strony musi mieć zaufanie do klientów – z drugiej zachować ostrożność, by nie wylądować w sądzie za paserstwo. Bo złom na skup przynosi każdy: od zamożnych właścicieli rezydencji, po altanowych złodziei.
Pracownicy skupów złomu spotykają się z różnymi ludźmi. Dzięki temu mają mnóstwo anegdot o niejednym kliencie.
„DZIAŁKOWCY”
Nie każdemu uda się sprzedać złom. Ci, którzy mają coś na sumieniu, zazwyczaj nie chcą wypełniać formularzy i pokazać dowodu osobistego.
– Kiedyś dwóch mężczyzn przywiozło na dwukołowym wózku kwadratowy pojemnik. Wstawili go na wagę razem z wózkiem! – wspomina Krzysztof, pracownik „Stalzłomu” w Iławie. – Zdziwiłem się, więc powiedzieli, że to z ich działki. Bez oporów dali dowód i wypisałem formularz. Po czasie przyjechała policja z prawdziwym właścicielem tych rzeczy.
Sprawa skończyła się w sądzie. Na szczęście pan Krzysztof miał spisane dane złodzieja, którego szybko ujęto. W tym przypadku formalności uchroniły pracownika przed oskarżeniem o paserstwo.
Pseudodziałkowcy często przynoszą złom tłumacząc, że robią porządek w ogrodzie. Widać, że takie osoby często są zniszczone przez życie, często przychodzą też pijani.
– Kiedyś przyszli dwaj panowie z płotem – opowiada Jan, pracownik złomu „Rudnicki”. – Przekonywali, że to ich, ale nie uwierzyłem i odesłałem ich. Nazajutrz przyszedł właściciel ogrodzenia i pytał, czy nikt mi go nie chciał sprzedać.
STUDZIENKOM MÓWIĄ NIE
– Absolutnie nie przyjmujemy pokryw studzienek ani kolejowego złomu, czyli szyn albo elementów trakcji – mówi pan Krzysztof.
Jeśli ktoś pojawia się z pokrywą, zostaje odesłany, chyba że jest pracownikiem wodociągów i ma specjalny dokument od firmy. Wtedy taki złom można kupić za pokwitowaniem.
Raz na jakiś czas pojawią się inne osoby, które próbują wcisnąć ten rodzaj złomu.
– Wolę nie mieć problemów – mówi pan Jan. – Dlatego lodówek, studzienek i kolejowego złomu nie przyjmuję.
OGRANICZONE ZAUFANIE
Klientowi trzeba ufać. Dlatego jeśli przynosi on wielki worek puszek, nie sposób każdej po kolei sprawdzić, z jakiego jest metalu i czy nie ma w środku wypełniacza, który zwiększa wagę złomu.
Stali klienci wiedzą, które puszki są stalowe, a które aluminiowe. Różnica w cenie jest spora na korzyść tych drugich. Magnes czasami nie jest w stanie wychwycić wszystkich puszek ze stali.
– Kiedyś w worku z puszkami zauważyłem, że do jednej ktoś nasypał piasku – mówi pan Jan. – Magnes piasku nie wychwyci.
– Zimą, gdy wysypywałem puszki z worka, zauważyłem butelkę z zamarzniętą wodą – wspomina pan Krzysztof.
Wtedy stratny jest pracownik złomu. Klient za to ma pewność, że drugi raz nie zostanie tutaj obsłużony.
CO LUDZIE PRZYNOSZĄ
– Ludzie przynoszą wszystko: od kratek-wycieraczek sprzed bloków, po nieumyte patelnie – śmieje się Jan. – Jednak u nas przede wszystkim kupujemy puszki.
W „Stalzłomie” zdarzają się naprawdę duże okazy: od maszyn rolniczych, po samochody do kasacji. Przynajmniej są pewniejsze od elementów niewiadomego pochodzenia.
Policjanci często ujmują złodziei złomu. Kradzież jest zgłaszana przez prawowitych właścicieli lub wychodzi przez przypadek podczas np. patrolu. Funkcjonariusze w razie podejrzeń mogą skontrolować skup złomu.
Łupem złodziei padają najczęściej miedziane kable i stal zbrojeniowa z placów budowy, a nawet… walce drogowe.
Złomiarze doskonale znają miejsca, gdzie można się obłowić. Są to budowy, działki czy tory kolejowe. Zatrzymani zazwyczaj przyznają się do kradzieży. Często są pod wpływem alkoholu. Za tego typu wyczyny grozi im do 5 lat więzienia.
OLA KROTOWSKA
Na terenie złomowiska stoją duże kontenery
przeznaczone dla największych okazów
Ludzie na złom sprzedają wszystko,
m.in. stare beczki, obręcze kół i zużyty sprzęt gospodarstwa
domowego, w tym – jak widać na zdjęciu – mikrofalówki