W 2009 roku iławscy radni wprowadzili opłatę miejscową. Mieli ją pobierać hotelarze i przekazywać do budżetu miasta. Czas pokazał, że tego nie robili, a urzędnicy nie byli w stanie tego skontrolować. Radni podjęli więc uchwałę o... zniesieniu opłaty – w momencie gdy po raz pierwszy pełny sezon pracować będzie otwarty w sierpniu zeszłego roku Grand Hotel Tiffi nad Jeziorakiem...
W 2009 roku miejscy radni podjęli uchwałę, że każda osoba fizyczna, która nocuje w hotelach czy pensjonatach w Iławie, powinna zapłacić 1,50 zł za dobę z tytułu opłaty miejscowej (tzw. klimatycznej). Inkasentami mieli być właściciele noclegowni.
NIE WYPALIŁO
Zamiarem władz Iławy było zwiększenie wpływów do budżetu miasta kosztem turystów. Przez 4 lata z tego tytułu do budżetu miasta wpłynęło jednak tylko 14.364 zł: w 2010 roku – 4,2 tys. zł, w 2011 – 3,4 tys. zł, w 2012 – 2,6 tys. zł, a w 2013 – 4,5 tys. zł.
Gdyby na podstawie wpływów wyliczać ilość turystów w mieście, wynosiła by ona około 350 osób rocznie – zakładając, że każdy z nich spędza w Iławie tydzień. Tymczasem według szacunków Urzędu Miasta Iławy w samym 2013 roku miasto odwiedziło 60 tysięcy turystów, którzy spędzili tu co najmniej jedną noc!
Odwiedziliśmy też Informację Turystyczną w Iławie, gdzie zapytaliśmy, ilu turystów przyjechało w ostatnich czterech latach. IT prowadzi jednak statystyki tylko odnośnie liczby odwiedzających jej punkt. W 2010 roku były to 5.162 osoby, w 2011 – 4.578, w 2012 – 6.135, a w 2013 – 9.048.
W ubiegłym roku pisaliśmy o problemach z wpłacaniem do miejskiej kasy opłaty przez hotelarzy. Wówczas burmistrz Włodzimierz Ptasznik powiedział nam, że przedstawiciele branży turystycznej nie mają świadomości i wiedzy na temat jej uiszczania.
Co więc zrobił ratusz, by uświadomić hotelarzy? By zachęcić ich do pobierania opłaty, na początku 2013 roku wysłano do nich pisma, że wpływy z tego tytułu w całości będą przekazywane na finansowanie wydziału promocji w magistracie.
Pismo nie pomogło. Opłata nadal nie była przekazywana przez hotelarzy. Władze nie próbowały już z tym walczyć i na sesję miejskiej rady trafiła sprawa zniesienia opłaty miejscowej.
KWITKI ODSRASZAJĄ GOŚCI?
Problemem w ocenie hotelarzy miała być biurokracja związana z pobieraniem opłaty, pomimo tego, że 20% z zebranych pieniędzy tytułem prowizji zostawało w ich kieszeniach. „Wielokrotnie dochodziło do tego, że inkasenci nie pobierają od gości opłaty w wysokości 1,50 zł za dobę, lecz w przewidzianym terminie wpłacają tą kwotę z tzw. „własnej kieszeni”.Twierdzą, że nie chcą odstraszać gości przez zmuszanie ich do wypełniania kwitariusza pobranego z urzędu.” – czytamy w uzasadnieniu uchwały, które mówi także, że urzędnicy nie mają prawnych możliwości do weryfikacji danych podanych przez hotelarzy.
– Pozyskanie tych pieniędzy sprawia więcej problemów, niż to warte – powiedział na sesji Ptasznik.
Pomysłodawcą zniesienia opłaty miejscowej był wiceprzewodniczący rady Andrzej Pankowski.
– Wiem, że radni nie chcą „skubania” turystów w tym mieście – mówił. – Proponuję, by odrzucić te opłatę, bo psuje ona atmosferę w mieście.
Radny Eugeniusz Dembek powiedział, że powinniśmy się cieszyć z jakiegokolwiek wpływu z tego tytułu, bo „żaden pieniądz nie śmierdzi”.
– Jeśli mówimy, że opłata klimatyczna nie jest podatkiem, to proszę znieść też opłatę skarbową, czy targową – głosił radny.
Radni Anna Zakrzewska i Dembek byli przeciw zniesieniu opłaty. Radny Roman Przybyła wstrzymał się od głosu, reszta była za zniesieniem.
INNI SOBIE RADZĄ
W nadmorskim Mielnie, znacznie bardziej oblężonym przez turystów niż Iława, opłata miejscowa wynosi 2,10 zł za dobę, a prowizja dla inkasentów stanowi 10% tej kwoty. Jak tamtejszy urząd radzi sobie z jej pobieraniem?
– Mamy podpisane z hotelarzami umowy-zlecenia – tłumaczy nam urzędniczka z Mielna. – Wydają oni wczasowiczom pokwitowania.
W Iławie twierdzą, że nie ma prawnej możliwości kontrolowania pobieranie opłaty. Co na to urzędnicy z Mielna?
– W sezonie około 6-8 osób z urzędu wychodzi w teren i po kolei sprawdza hotele, pensjonaty i kwatery prywatne pod względem rzetelności pobierania opłaty – odpowiada. – Sprawdzana jest liczba turystów w danym obiekcie. Hotelarze sami mobilizują się do jej pobierania, bo mają z tego tytułu 10% prowizji.
NATALIA ŻURALSKA
Radny Eugeniusz Dembek nie chciał
zniesienia opłaty miejscowej. Uważa, że pieniądze,
nawet niewielkie, są miastu potrzebne
Wiceprzewodniczący
rady Andrzej Pankowski
był inicjatorem zniesienia
opłaty miejscowej
dla turystów