Podczas podsumowania imprez kulturalnych w sezonie wakacyjnym, radni komisji oświaty, kultury, sportu i turystyki, nie piali z zachwytu. Dyrektor ICK Tomasz Woźniak musiał się tłumaczyć, że zawinił niski budżet. Mieszkańcy twierdzą, że w porównaniu do Ostródy, Iława wypadła blado.
Na ostatnim posiedzeniu komisji oświaty, kultury, sportu i turystki oceniano imprezy kulturalne w mieście w okresie wakacyjnym.
– Było bardzo skromnie – podsumowała Elżbieta Prasek, która podczas nieobecności radnego Eugeniusza Chomika, pełni obowiązki przewodniczącej komisji. – Już drugi rok z rzędu muszę powiedzieć, że w Iławie nie dzieje się za dużo. Mówię o ogólnodostępnych imprezach. Kiedyś było ich więcej.
Tomasz Woźniak, dyrektor Iławskiego Centrum Kultury, próbował się bronić.
O JEDNĄ IMPRĘ WIĘCEJ
– Co do ilości imprez polemizowałbym, bo ona nie spada – powiedział. – W tym roku była nawet jedna więcej, mówię o festiwalu wieprzowiny.
W mniemaniu mieszkańców, impreza ta nie odbiła się echem. Na tej samej imprezie w Bełżycach (miasto wielkości Susza) wystąpiły znane zespoły: Toples i Enej oraz Kabaret Marcina Dańca. W Iławie zaś gwiazdą sceny był zespół Nocna Zmiana Bluesa, występujący dwa miesiące wcześniej w Siemianach.
– Ocenę wydarzeń kulturalnych zostawiam radnym i mieszkańcom – dodał Woźniak. – Staraliśmy się na miarę naszych możliwości, zrobić jak najwięcej. Naszą główną bolączką są ograniczone pieniądze. Dodam, że dzięki cyfryzacji kina, coraz więcej osób do niego przychodzi. W sierpniu było na seansach około 8 tysięcy osób, a wcześniej przychodziło około 4 tysięcy widzów miesięcznie.
Woźniak dodał, że przed nami jeszcze andrzejkowa gala disco polo, na której wystąpią trzy zespoły oraz kabareton, na który sprzedano już 750 biletów. Wstęp na obie te imprezy będzie płatny.
– Ja mówię o imprezach letnich i ogólnodostępnych – przypomniała Prasek. – Ludzie chcą przyjść, pośpiewać, pobawić się. Nasza Fama też chyba się nie udała. Może trzeba zrezygnować z tej imprezy.
NIE BYŁO GWIAZD?
– Młodzież chce Famy, ale teraz były kiepskie zespoły – wtrąciła radna Jolanta Michalewska. – Młodzież twierdzi, że w porównaniu do ubiegłego roku było marnie.
– Były dobre zespoły, ale nie te z pierwszych stron gazet – tłumaczył Woźniak. – Może stąd ta opinia młodzieży, bo nie były to Hey, Coma, czy Lady Pank.
– Jak się robi imprezę dla ludzi, to trzeba patrzeć, co ich interesuje – wtrąciła radna Michalewska.
– Nie można jednak bagatelizować tych 700 osób, które bawiły się na koncercie Dezertera pierwszego dnia festiwalu – odparł Woźniak.
Jak dodała Michalewska, mieszkańców zawiodła impreza „Sąsiedzi przy Stole”.
– W porównaniu do zeszłego roku wyglądało to marnie – powiedziała radna. – Nie ma co się oszukiwać.
– Bo nie było darmowego jedzenia – odpowiedział Woźniak.
– Nie o to chodzi – przerwała mu radna. – Było mało stoisk. Nie można obrażać ludzi mówiąc, że czekają tylko na darmowe jedzenie.
– Broń Boże, nie obrażam – odpowiedział dyrektor.
Przewodniczący rady Roman Groszkowski przyznał, że zmiana formuły tej imprezy nie wypaliła.
MUZYKA DLA EMERYTA?
– Mamy jednak imprezy kierowane do różnych odbiorców – powiedział Groszkowski. – Jeżeli byśmy się przychylili do gustów mieszkańców, to będziemy słuchać w amfiteatrze tylko disco polo, ewentualnie dołujących gwiazd sprzed 30 czy 40 lat. Młodzi nie chcą się bawić przy Czerwonych Gitarach.
Prasek zaznaczyła, że gdy kilka lat temu w amfiteatrze był koncert Czerwonych Gitar, to widownia była wypełniona po brzegi.
– Dla mnie sezon był ubogi – upierała się radna. – Jeśli chcemy tu ściągać turystów, to Iława nie może spać o godzinie 22. Nawet jak do nas przyjeżdżają goście, to ile można grillować na podwórkach? Z tego, co wiem, to impreza w parku, na której grał zespół Bartka Kluby oraz Remedium, przyciągnęła wielu ludzi. Trzeba by częściej coś takiego organizować.
IŁAWA KONTRA OSTRÓDA
Iławianie twierdzą, że w porównaniu do Ostródy, jesteśmy daleko w tyle. Tam organizowany jest znany na całą Polskę festiwal muzyki reggae, jeszcze bardziej znany festiwal disco polo, czy noc kabaretowa, z której transmisję na żywo można było obejrzeć w Polsacie.
Po komisji porozmawialiśmy zarówno z dyrektorem ICK, jak i organizatorami ostródzkich imprez o ich budżetach budżecie. Okazuje się, że – pomijając prywatnych sponsorów – imprezowy budżet Ostródy jest większy o około półtora raza.
– Na organizację imprez mieliśmy z budżetu miasta około 400 tysięcy złotych – mówi Woźniak. – Na Złotą Tarkę pozyskaliśmy także środki zewnętrzne i od sponsorów. Impreza ta kosztowała 350 tysięcy.
Do tego ratusz organizuje festyn Dzień Królowej Holandii.
W Ostródzie kasę trzyma urząd – tam wydział promocji przeznaczył na imprezy 400 tys. zł i razem ze sponsorami zorganizował m.in. festiwal muzyki reggae. Centrum Kultury w Ostródzie nie było więc organizatorem festiwalu.
– Na organizację naszych imprez przydzielono 180 tysięcy – mówi Julian Pawłowski, dyrektor CK. – Koszty były jednak dwa razy większe. Gdy zarobiliśmy na przykład na pierwszej imprezie dzięki biletom, pieniądze te dalej przeznaczaliśmy na organizację kolejnych.
W ICK jest 20,5 etatu (w tym są pracownicy centrum, kina, amfiteatru i Osiedlowego Domu Kultury). Z kolei w ostródzkim centrum pracuje 26 osób (pracownicy domu kultury, biblioteki, amfiteatru i muzeum na zamku).
NATALIA ŻURALSKA
Tomasz Woźniak, dyrektor ICK, uważa,
że budżet z przeznaczeniem na organizację imprez
jest bardzo ograniczony
Radni komisji oświaty, kultury, sportu i turystyki.
Od lewej: Elżbieta Prasek, Roman Waruszewski,
Jolanta Michalewska, Roman Groszkowski,
Lech Żendarski i Roman Przybyła