Burmistrz Iławy siedzi na ławie oskarżonych. Sekretarz miasta sądzi się z redakcją „Kuriera”. Obu panów przed sądem reprezentuje ten sam adwokat: Wojciech Iwicki. I nie byłoby w tym nic ani dziwnego, ani zdrożnego gdyby nie fakt, że ten sam prawnik otrzymał ostatnio od władz miasta zlecenie urzędowe na... 12 tys. złotych.
Burmistrz Iławy Jarosław Maśkiewicz jest oskarżany od 2003 roku przez Prokuraturę Rejonową w Iławie o przekroczenie uprawnień i fałszerstwo dokumentów. Chodzi o lata 1998-2002, kiedy był burmistrzem Lubawy. Z dokumentów wynikało, że blisko magistratu w Lubawie powstaje ulica Chrobrego. W rzeczywistości 200 tys. zł (w tym 100 tys. dotacji od wojewody) rozpłynęło się. W czasie kontroli inspektorom pokazywano zupełnie inne ulice, na których... pozamieniano tabliczki z nazwami. (sic!)
W lutym ubiegłego 2004 roku Sąd Rejonowy w Iławie skazał Jarosława Maśkiewicza na 10 miesięcy więzienia w zwieszeniu na 3 lata.
Burmistrz odwołał się do Sądu Okręgowego w Elblągu. Tam okazało się, że Andrzej Krygier – obrońca Jarosława Maśkiewicza – od dawna jest kłamcą lustracyjnym, więc burmistrz wykorzystał sytuację i oprotestował „brak swego prawa do należytej obrony” i cały proces z przyczyny formalnej trzeba było powtórzyć.
W ponownym procesie jako nowego obrońcę burmistrz zatrudnił Wojciecha Iwickiego, adwokata z Wąbrzeźna. Mecenas jest dobrze znany w iławskim ratuszu – od ubiegłego roku przed sądem reprezentuje również Andrzeja Dzieniszewskiego, sekretarza miasta.
W połowie marca br. Jarosław Maśkiewicz zlecił Wojciechowi Iwickiemu za 12 tys. zł prowadzenie sprawy w imieniu Urzędu Miasta przeciwko firmie budowlanej „Rembud”, która kilka lat temu wykonała remont ratusza i – zdaniem Maśkiewicza – miała dopuścić się wielu zaniedbań.
Umowę w tej sprawie z Iwickim podpisano na kilka dni przed rozpoczęciem ponownej rozprawy tzw. „lubawskiej” burmistrza w iławskim sądzie. Fakt ten w iławskim ratuszu trzymano jednak w bardzo głębokiej tajemnicy.
– Podczas sesji burmistrz Maśkiewicz mówił nam, że się zastanawia czy nie wystąpić przeciwko firmie budowlanej na drogę sądową, tymczasem umowa z adwokatem była podpisana już od przynajmniej dziesięciu dni – twierdzi Marcin Woźniak, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Iławie. – Po co w urzędzie jest zatrudniony radca prawny, jeśli zlecenia obsługi prawnej są nie pierwszy już raz przekazywane na zewnątrz? Nie wiem i nie potrafię tego wyjaśnić.
Radny Maciej Rygielski nie kryje dezaprobaty: – To jest właśnie dobitny przykład niejasnego sposobu sprawowania władzy przez burmistrza Maśkiewicza. Niemal w każdym temacie rodzą się podobne wątpliwości radnych, a nawet większe zastrzeżenia, majątek miasta bowiem to nie jest portfel do załatwiania prywatnych usług. Tam, gdzie chodzi o pieniądze, wszystko musi być jasne i czytelne, nie może być żadnych podejrzeń.
Z burmistrzem Jarosławem Maśkiewiczem nie udało nam się skontaktować. – Podczas ostatniej sesji burmistrz źle się poczuł i pojechał do szpitala, jest na zwolnieniu lekarskim – usłyszeliśmy w iławskim magistracie.
Sprawdziliśmy w szpitalu. Nikt tam nie widział, ani nic nie słyszał o Jarosławie Maśkiewiczu. Tymczasem już nazajutrz burmistrz był widziany w centrum miasta Iławy na zakupach. Sprawiał wrażenie okazu zdrowia.
Andrzej Dzieniszewski, sekretarz miasta, bardzo się uniósł przez telefon: – A czy to źle, że burmistrz wybrał adwokata, którego zna i co do którego pracy ma zaufanie?! Pan Wojciech Iwicki jest uznawany za jednego z lepszych adwokatów i dlatego dostał zlecenie. A to, że prowadzi nasze prywatne sprawy, nie ma tutaj nic do rzeczy!
Podczas sesji, pod nieobecność na sali swojego osłabionego szefa, Dzieniszewski przekonywał radnych, że on „za decyzje burmistrza nie odpowiada”, a „za swoje sprawy płaci z własnej kieszeni” i ma na to „stosowne dokumenty”.
Wśród radnych znów zawrzało. Nie wytrzymał nawet radny Jerzy Humięcki, uznawany za jednego z najbliższych współpracowników Maśkiewicza.
– Chciałbym przestrzec panów burmistrza i sekretarza, że takie związki nie są dobre – poruszony Humięcki zdawał się niemal grozić palcem. – Nie należy tego stosować, bo to zmusza do niestety pewnych podejrzeń. Uważam i oczekuję, abyście panowie w przyszłości się tego wystrzegali, bo to nie jest dobre postępowanie.
Zaledwie tydzień po sesji i po tych słowach, radny Jerzy Humięcki złożył pismo do przewodniczącego Rady Miejskiej Edwarda Bojki, że rezygnuje z mandatu radnego.
Przypomnijmy. W roku 2003 adwokatem broniącym burmistrza Jarosława Maśkiewicza przed sądem w pierwszej „sprawie lubawskiej” był Andrzej Krygier, czyli ten sam były mecenas Andrzej Krygier, który od swojego klienta w niemal tym samym czasie otrzymywał zlecenia urzędowe na reprezentowanie ratusza przed iławskim Sądem Pracy (np. sprawa Stanisław Kieruzel kontra burmistrz Jarosław Maśkiewicz).
MARIUSZ KOWALEWSKI
Gazeta Wyborcza
JAROSŁAW SYNOWIEC
Kurier Iławski
KOMENTARZE
GRAŻYNA KOPIŃSKA, dyrektor programu Fundacji Batorego przeciw korupcji:
– Sytuacja, w której adwokat broni burmistrza prywatnie, a następnie dostaje zlecenie od miasta, jest co najmniej niewłaściwa. Można bowiem przypuszczać, że zlecenie, które adwokat otrzymał z urzędu jest dodatkowym bodźcem do tego, aby się starał w prywatnych sprawach burmistrza i sekretarza.
JULIA PITERA, prezes Transparency International Polska:
– To jest klasyczna sytuacja konfliktowa. Będzie rodziła spekulacje, że jest jakiś związek między wypłatą honorariów. Jeżeli ratusz chciał pozwać firmę, to sprawy nie powinien z całą pewnością prowadzić ten adwokat. Jak najszybciej zaistniałą sytuację powinna wyjaśnić komisja rewizyjna Rady Miejskiej.
Burmistrz Iławy Jarosław Maśkiewicz (z prawej)
oraz sekretarz Andrzej Dzieniszewski (z lewej)
mają dziwną skłonność do częstego pozywania swych oponentów przed sądy. Lekkość, z jaką podejmują takie decyzje, jest co najmniej zastanawiająca.
Mecenas Wojciech Iwicki z Wąbrzeźna zadaje się
myśleć: „Iława to bardzo prężne miasto”.