Dwójka 9-latków wywiesiła ogłoszenia, z których wynika, że zatrudnią się przy pracach porządkowych. Okazało się, że nie był to żart!
W zeszłym tygodniu na tablicy z ogłoszeniami w pobliżu Starego Miasta wisiała kartka napisana dziecięcym pismem. Wynikało z niej, że dwójka chłopców chciałaby pomóc w pracach porządkowych w domu, ogródku czy garażu. Zostały podane godziny ich „pracy” oraz kontakt.
Zadzwoniliśmy pod wskazane numery, aby dowiedzieć się, czy nie jest to tylko żart i czy rodzice dzieci wiedzą o ich pomyśle. Okazało się, że Antek i Maks sami wpadli na pomysł, aby w ten sposób się rozreklamować.
OBAWY SĄ
Rodzice chłopców mają odmienne zdanie na temat wywieszenia przez nich ogłoszenia.
– Chłopcy stwierdzili, że w ten sposób będą pomagać ludziom – mówi mama Maksa. – Nic nie wiedziałam o tym pomyśle. Uświadamiam właśnie syna, że można pomagać bezinteresownie, ale nie pisać ogłoszeń. Odebraliśmy już w tej sprawie kilka telefonów, za każdym razem przepraszam i tłumaczę, że to żart.
Skontaktowaliśmy się również z rodzicami 9-letniego Antka Karniszewskiego, pomysłodawcy ogłoszenia. Nie potępiają oni zachowania syna i są zadowoleni, że w ten sposób chce pomagać innym.
– Syn z natury lubi nieść pomoc i to bezinteresownie – mówi mama Antka. – Na ten temat rozmawiali na zeszłorocznych zajęciach w szkole. Praca domowa polegała na tym, że jako rodzic miałam przydzielać punkty za niesienie pomocy obcym ludziom. Pewnego razu szliśmy, a rowerzyście wysypała się reklamówka pomarańczy. Syn od razu podbiegł, pozbierał owoce, spakował w nowy worek i oddał mężczyźnie. Korzystając z podobnego pomysłu, wykonałam kulki aluminiowe i przyznawałam je moim dzieciom za dobre uczynki. Pod koniec miesiąca podliczaliśmy je, a wygrany otrzymywał pieniążki.
Jak przyznaje mama Antka, nie wie, skąd jego ciągła chęć niesienia pomocy. Chłopiec wraz ze swoją młodszą siostrą z własnej woli wspiera rodziców w obowiązkach domowych: robieniu obiadu, sprzątaniu czy opiece nad Lenką, najmłodszym domownikiem. Mimo że 9-latek poświęca dużo czasu na pomaganie, nie zaniedbuje obowiązków szkolnych i jest wzorowym uczniem.
SPOSÓB NA NUDĘ
Antek nie lubi nudy. Dużo czasu spędza aktywnie na świeżym powietrzu. Chętnie gra w piłkę nożną i bawi się z kolegami. Komputer odchodzi na drugi plan.
W jaki sposób koledzy wpadli na pomysł reklamowania się?
– W szkole mieliśmy temat, aby pomagać innym – mówi Antek. – Później spotkaliśmy się z Maksem u mnie w domu, trochę się pobawiliśmy i wpadłem na pomysł napisania ogłoszenia. Chcieliśmy pomagać ludziom i tu nie chodziło o pieniążki. Ostatnio jednej pani pomagałem wynieść śmieci.
Rodzice Antka wiedzieli o tym pomyśle, podeszli do niego ostrożnie, ale nie krytykowali syna. Cieszą się, że w tym wieku chłopiec czuje tak silną potrzebę pomagania innym.
– Bałam się, że ktoś okaże się nietolerancyjny i pomyśli, że wykorzystujemy dzieci do pracy – mówi mama Antka. – Jednak uznaliśmy, że skoro czerpie tyle przyjemności z niesienia pomocy ludziom, niech będzie, jak chce. Ale tak szczerze mówiąc, po cichu obserwowałam syna i czuwałam nad nim, dlatego był zaskoczony, kiedy spotkał mnie, jak pomagał wspomnianej pani ze śmieciami.
Chłopiec planuje w przyszłości kontynuować swoją misję i pomagać w ramach wolontariatu, np. w schronisku.
OLA KROTOWSKA
To ogłoszenie wisiało na tablicy z ogłoszeniami
w pobliżu Starego Miasta
Antek Karniszewski
jest szczęśliwy, kiedy może pomagać innym