Urząd Miasta w Iławie poręczy Energetyce Cieplnej ponad 5-milionowy kredyt, który pozwoli na budowę w mieście ekologicznej elektrociepłowni wartej, bagatela, 10 milionów. Zdecydowanym przeciwnikiem poręczenia był burmistrz Jarosław Maśkiewicz. Nie przekonał on jednak radnych, by nie poręczać kredytu „prywaciarzowi”.
O co chodzi? O poręczenie kredytu dla iławskiej Energetyki Cieplnej – prywatnej firmy, która dzierżawi majątek miasta (m.in. kotłownie, ciepłociągi) i zajmuje się dostarczaniem ciepłej wody do kranów i kaloryferów w około 80% wszystkich nieruchomości w Iławie.
Po co kredyt? Otóż jest szansa na postawienie w Iławie elektrociepłowni wartej 10 milionów złotych. Na ten cel Energetyka Cieplna może dostać ok. 3 mln zł bezzwrotnej dotacji z Ekofunduszu, ok. 2 mln zł w kredycie z Banku Ochrony Środowiska oraz 5,8 mln zł preferencyjnej pożyczki z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. By jednak uzyskać pożyczkę z NFOŚiGW, potrzebne jest poręczenie. Latem tego roku władze EC o poręczenie to wystąpiły do miasta.
– Miasto może poręczyć kredyt choćby swoim majątkiem, który dziś dzierżawimy – mówi nam Witold Krauze, prezes EC. Elektrociepłownia prócz ciepła produkowałaby także prąd, który z nadwyżką zaspokajałby potrzeby zakładu. – Wyliczamy, że inwestycja spłaci się sama z osiągniętych oszczędności w ciągu około 10 lat.
Inwestycja miałaby także przyczynić się do zachowania czystego powietrza (stąd dotacja z Ekofunduszu) – w nowej kotłowni palono by więcej trocin, a spalanie węgla w Iławie zmalałoby o 7 tysięcy ton rocznie.
SPRZECZNE RELACJE
Temat poręczenia dla Energetyki Cieplnej przedstawiony był iławskim władzom już w lipcu tego roku. Powrócił na sesji Rady Miejskiej w Iławie w dniu 4 listopada. Przewodniczący Edward Bojko poinformował bowiem, że dzień wcześniej otrzymał od prezesa EC Witolda Krauze pismo z prośbą o przyspieszenie decyzji w sprawie poręczenia. Ponaglenie na sesji skierowano do burmistrza Jarosława Maśkiewicza.
– Jest robiona wycena majątku, Energetyka Cieplna trochę przeszkadzała w tej wycenie – odpowiedział burmistrz i zapowiedział, że dokładniej do sprawy odniesie się na piśmie.
Na odwlekanie sprawy nie pozwolił jednak radny Jerzy Sochacki, co poparła większość radnych. Do mikrofonu poproszono obecnego na sesji prezesa Krauze.
– Rozmawiałem z rzeczoznawcą przez telefon i on powiedział mi, że sprawa leży w urzędzie miasta – zaskoczył radnych szef EC. Jak mówił, rzeczoznawcy kilka tygodni czekają na przesłanie z ratusza aktualnego wykazu miejskiego majątku dzierżawionego przez EC. – 1 grudnia mamy podpisanie umowy z Ekofunduszem, a sprawę wyceny odbieram jako działania pozorne – dodał Witold Krauze.
W tym momencie tradycyjnie już burmistrz odebrał solidną połajankę od niektórych radnych.
– Rozwiążmy tę sprawę dziś, bo nie wezmę odpowiedzialności za kogoś, kto od sierpnia trzymał sprawę w szufladzie – denerwował się między innymi wiceprzewodniczący Marcin Woźniak.
Padały też zarzuty hamowania prac rady i rozwoju miasta. Burmistrz odpowiedział, że wyprasza sobie tego typu zarzuty, ponieważ tu chodzi o olbrzymi majątek.
NIE WIDZIAŁ MOŻLIWOŚCI,
KTÓRA ISTNIEJE?
Do tematu poręczenia radni wrócili po pięciu dniach – na sesji we wtorek 9 listopada. Na początku poinformowano radnych, że tego samego dnia rano burmistrz wystosował do EC pismo, w którym poinformował: „nie widzę możliwości formalno-prawnych w zakresie zabezpieczenia preferencyjnej pożyczki” (patrz kopia pisma obok).
– Czy od lipca zmieniło się prawo? – zapytał radny Ryszard Kabat.
– Dopiero na ostatni dzwonek mamy jakąś odpowiedź. Po co było uciekać, skąd tyle niewiadomych? – dociekał zdenerwowany radny Sochacki.
– Na mocy jakiego autorytetu prawnego i jakiego aktu pisze pan o braku możliwości poręczenia? – dopytywał wiceprzewodniczący Zbigniew Rychlik.
W odpowiedzi burmistrz Maśkiewicz powiedział, że nie ma jednoznacznej możliwości poręczenia oraz wytoczył kolejny argument – EC to spółka prywatna i na inwestycji wzbogaci się ona, a nie miasto. Burmistrz zgodził się ze zdaniem radnego Jerzego Humięckiego, że w ten sposób za chwilę każdy inny prywatny przedsiębiorca mógłby przyjść do miasta po poręczenie kredytu.
Dyskusja zaczęła dryfować w kierunku, czy w ogóle warto poręczać kredyt „prywaciarzowi” (o tym za chwilę), kiedy głos zabrała skarbnik miasta Janina Okołowska. Przywołując ustawę samorządową poinformowała, że udzielanie poręczeń przez samorząd jest... możliwe! Dzieje się tak w przypadku, gdy poręczenie służy realizacji zadania własnego gminy, a w tym wypadku (dostarczanie ciepła dla mieszkańców) tak właśnie jest. Poręczenia dokonuje burmistrz za zgodą rady.
W trakcie dyskusji radnym o dłuższym stażu przypomniało się, że w poprzednich kadencjach miasto poręczało już kredyty dla firm prywatnych oraz spółdzielni mieszkaniowych.
RADA SIĘ ZGODZIŁA
Argument o braku możliwości „formalno-prawnych” przestał na sesji istnieć. Burmistrz Maśkiewicz nie polemizował bowiem w ogóle ze skarbnik Okołowską.
Pojawiła się za to rozterka innej natury.
– Spółka się bogaci, a majątek miasta ubożeje – zarzucił radny Humięcki i zasugerował, by EC na wspólnika przyjęła także miasto.
– Przecież tego z Iławy nikt nie sprzeda i nie wywiezie, to będzie służyło miastu! – przekonywał z kolei prezes Krauze. – Byłaby to inwestycja, którą burmistrz śmiało mógłby pochwalić się na 700-lecie miasta.
– Ja, gdybym był gospodarzem miasta, to cieszyłbym się z każdej 10-milionowej inwestycji – dodał radny Kabat.
Prezes Krauze przypomniał też, jak w 1992 roku prywatna spółka menedżerska przejęła od miasta obowiązki ogrzewania, które wcześniej miastu co roku przynosiły straty. Dzięki zmianie użytkownika sieci ciepłowniczej (z miejskiego na prywatnego) miasto pozbyło się problemu i strat, a do tego czerpie coroczny dochód z tytułu dzierżawy dla EC kotłowni, sieci itd., obecnie w wysokości 900 tysięcy złotych rocznie. Jak mówił prezes EC, Iława była pierwszym miastem w Polsce, gdzie dokonano takiego przekształcenia.
Ostatecznie radni przegłosowali uchwałę o wyrażeniu zgody na obciążenie hipoteką dwóch miejskich kotłowni dzierżawionych przez EC (przy ul. Wojska Polskiego i Ostródzkiej).
Jeśli burmistrz wykona uchwałę rady (od jej przygotowania Maśkiewicz na sesji oficjalnie się odciął; tekst uchwały przygotowali sami radni i pracownicy ratusza) i dokona poręczenia, wówczas w przyszłym roku w Iławie powstanie nowa elektrociepłownia.
Ostateczny finał sprawy (podpisanie przez EC umów na dotacje i kredyty) powinniśmy poznać już w grudniu.
RADOSŁAW SAFIANOWSKI
Na sesji iławskiej rady. Od lewej:
Witold Krauze, prezes Energetyki Cieplnej w Iławie
oraz burmistrz Jarosław Maśkiewicz.
Komentarz
Na półmetku rządzenia Iławą burmistrz Jarosław Maśkiewicz, zamiast zafundować opinii publicznej wreszcie jakieś pozytywne osiągnięcia, znów poraża żałosną niekompetencją i agresywnym zacietrzewieniem. Tym razem w temacie ogrzewania miasta.
Niekompetencję burmistrza ubogacam w pełni świadomie przymiotnikiem „żałosna”, bo zakładam – i tak wspaniałomyślnie – że fundamentem tej sytuacji, jakże durnowatej, jest najzwyklejszy brak elementarnej wiedzy, a nie – na przykład – zimne kłamstwo z przewlekłego wyrachowania.
Oto w odpowiedzi na prośbę o pomoc, profesjonalista Jarosław Maśkiewicz odpowiada ciepłownikom, że „nie widzi możliwości formalno-prawnych”, aby udzielić spółce poręczenia pożyczki na modernizację ciepłowni, czyli – mówiąc po ludzku – tłumaczy się, że… prawo nie daje mu takiej możliwości.
Tymczasem Janina Okołowska, skarbnik miasta Iławy, Żelazna Dama Miejskiego Skarbca, włącza mikrofon i mniej więcej tak demaskuje swojego szefa: „Panie burmistrzu, nie wyprowadzaj pan radnych w maliny, bo udzielanie poręczeń jest zapisane w ustawie o samorządzie gminnym”. Efekt? Wszyscy niemal pospadali z krzeseł.
Są zatem dwie możliwości: burmistrz albo nie zna podstawowej ustawy samorządowej (kompromitacja), albo po prostu łże jak najęty (blamaż). Pytanie tylko: dlaczego?
W mojej subiektywnej ocenie, decydujące jest tu agresywne zacietrzewienie. Górę wzięły względy personalne, gdyż dawno już sprywatyzowana, zasobna i stabilna spółka – Energetyka Cieplna – znajduje się poza personalnym zasięgiem burmistrza. Stąd też całe to blokowanie i niechęć w załatwieniu prostej sprawy.
Ale do annałów historii zapewne przejdzie proletariacki refren, jaki wygłosił w tej sprawie kapitalista Jerzy Humięcki: „Prywatna spółka się bogaci, a majątek miasta ubożeje” (po raz enty słucham tych słów z taśmy i na nowo przeżywam iście bolszewickie spazmy).
Wiemy, wiemy panie przedsiębiorco! Gdyby chodziło o prywatny tartak – na pewno byłoby okiej!
Jarosław Synowiec