Mężczyzna w średnim wieku, prawdopodobnie mieszkaniec województwa łódzkiego, spadł z komina stojącego przy dworcu PKP Iława Główna. Wejście na szczyt nieczynnego komina było zakładem wśród trzech pijących razem kumpli.
W niedzielę 11 lipca około godziny 19:30 anonimowy mieszkaniec Iławy poinformował policję, że na nieczynny komin przy dworcu PKP Iława Główna wchodzi człowiek.
W trakcie, gdy służby ratunkowe i policja dojeżdżały na miejsce, mężczyzna już nie żył. Spadł z samego szczytu na betonową drogę.
– Trzej mężczyźni urządzili sobie popijawkę pod kominem – mówi Sławomir Nojman, oficer prasowy iławskiej policji. – Pili denaturat i o litr tego płynu właśnie się założyli. Zakładem było wejście na sam szczyt komina. Na ten zakład poszedł jeden z nich. Prawdopodobnie był on mieszkańcem województwa łódzkiego. Jesteśmy w trakcie sprawdzania jego miejsca zamieszkania i autentyczności personaliów.
Pijany facet wszedł na komin. Koledzy od butelki powiedzieli, że dołożą mu 50 złotych, a jeśli skoczy z samego szczytu komina, mającego prawie 27 metrów, dołożą jeszcze 50 zł.
Pozostały przy życiu na miejscu tragedii Stanisław M. w momencie przyjazdu policji miał 1,37 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Jego kompan – Grzegorz P., mieszkaniec Iławy, miał 0,48 promila. Zmarły mężczyzna był prawdopodobnie także pijany.
Komin jest już kilka lat nieczynny. Drabinka jest na niebezpiecznie małej wysokości, więc dziecko czy osoba postronna mogą na niego samodzielnie wejść.
JOANNA MAJEWSKA