Tydzień temu gościem gminy Kurzętnik był Krzysztof Hołowczyc. Rajdowiec z ekipą ćwiczył na gminnych drogach. Jego rajdy przerwała policja.
Krzysztof Hołowczyc przyjechał na zaproszenie Roberta Karczyńskiego, prezesa klubu Drwęca Nowe Miasto, który sam jest kierowcą rajdowym. Celem wizyty było przeprowadzenie treningu na gminnych drogach szutrowych. Ćwiczenia odbyły się na 4-kilometrowym odcinku za Zakładem Gospodarki Komunalnej w Kurzętniku, w tzw. Dębnie. Trasa została zabezpieczona przez ekipę Hołowczyca oraz 6-osobową jednostkę OSP.
Choć grupa rajdowca przywiozła ze sobą dwa auta, na drodze zawsze było jedno. Trening trwał już jakiś czas, gdy przyjechała policja. Trening zakończono, bo nie było na niego wymaganego zezwolenia. Po całej sprawie został niesmak.
W ostatni poniedziałek w starostwie w Nowym Mieście na prośbę prezesa Automobilklubu Nowomiejskiego Rafała Boguckiego odbyło się spotkanie w sprawie przerwanego treningu. Bogucki stwierdził, że trzeba wyjaśnić incydent i jasno określić zasady organizowania takich imprez. Jego zdaniem bez odpowiedniego zabezpieczenia treningu mogło dojść do wypadku.
A MOGŁY BYĆ INNE GWIAZDY...
Wicestarosta Marcin Buliński zapytał, jaki charakter miała wizyta Hołowczyca.
– To była próba ustawienia samochodu, próba z pilotem – odpowiadał wzburzony Karczyński. – Droga była zabezpieczona, w ciągu całego treningu przejechał nią chyba tylko jeden rybak. Na miejscu była pani doktor. Strażaków przeszkolił człowiek, który zabezpieczał mistrzostwa świata. W ubiegłym roku w takiej samej imprezie uczestniczył pan Bogucki i wtedy wszystko było OK, nie brakowało żadnego papierka. Hołek promował nas na całą Polskę. Mogliśmy mieć tu inne wielkie gwiazdy rajdów ale mieć nie będziemy.
Rafał Bogucki zapewnił, że automobilklub nie chce Hołowoczyca wyganiać, ale musi być bezpiecznie.
– Pana młodzi zawodnicy notorycznie w Dębnie jeżdżą w klatkach z prętów i nikt nie wzywa policji – odparł zdenerwowany Karczyński. – Mam cztery udokumentowane przypadki dachowania podczas takich jazd.
ZABRAKŁO JEDNEJ ZGODY?
Przedstawiciel policji Krzysztof Grugiel powiedział, że w czasie treningu doszło do naruszenia prawa, zaznaczając jednak, że obydwie strony mają swoje argumenty.
– W ocenie policji była to impreza, która wymagała korzystania z ruchu w sposób szczególny – wyjaśniał Grugiel. – Jeśli chodzi o kwestie formalne to chwała, że świadomie wszystko zostało zabezpieczone. Nas dziwi to, że wszyscy wiedzieli o treningu, tylko nie policja.
Do całej sprawy spokojnie podszedł Andrzej Kalitowicz, menedżer Hołowczyca, który stwierdził: wyszło tak, że władza zaprosiła ich na dobre wino, ale w restauracji nie było koncesji na alkohol.
ALEKSANDRA MALINOWSKA
Spotkanie w starostwie miało wyjaśnić incydent
z przerwanym treningiem Hołowczyca