Magdalena T. i Damian T. są podejrzani o napad na starsze małżeństwo, którego skutkiem była śmierć 79-letniego mężczyzny. Ich kilka miesięcy znajomości przypomina historię amerykańskiej pary przestępców Bonnie & Clyde. Na sądowej sali dziewczyna oskarża swojego kompana o gwałt, pobicie i groźby.
On z zawodu monter instalacji sanitarnych, ale bezrobotny. Ona bez szkoły, jednak zarabia na chleb, zajmując się prostytucją w mieszkaniu przy ul. Sobieskiego w Iławie. Oboje twierdzą, że poznali się na początku roku i od razu między nimi zaiskrzyło.
Ich wspólna przygoda trwała tylko kilka miesięcy. Zostali zatrzymani i rozłączeni po napadzie na starsze małżeństwo, którego wspólnie dokonali 11 kwietnia w Michałowie koło Susza. Skutkiem tego przestępstwa była śmierć 79-letniego staruszka, za co jemu do długiej listy zarzutów dopisano zabójstwo.
Mowa o Magdalenie T. (21 l.) z Olbrachtówka w gminie Susz oraz Damianie T. (25 l.), mieszkającemu w podiławskich Rudzienicach, którzy tworzą parę przypominającą amerykański duet przestępczy Bonnie & Clyde z lat 30. ubiegłego stulecia. Od tamtej pary różnią się tylko tym, że nie zginęli od policyjnych kul podczas ucieczki.
ON KARANY,
ONA BEZ UCZUĆ
Damian ma pokaźną policyjną kartotekę. Dotychczas siedział w więzieniu za znieważenie i naruszenie nietykalności cielesnej policjanta na służbie – wymieniał sąd podczas jednego z procesów. Pod koniec maja tego roku uznano go także winnym jazdy samochodem po pijanemu.
Z kolei Magdalena, choć stwarzała problemy wychowawcze, nigdy nie była karana. W domu trudno z nią było wytrzymać. Była wulgarna i chyba pozbawiona uczuć. Bo jak inaczej można ocenić kobietę, która rodzi dwójkę dzieci i się nimi nie interesuje, a rodziną zastępczą dla nich zostają dziadkowie?
COŚ CZUJE, ALE OSKARŻA
W ubiegłym tygodniu w iławskim sądzie rozpoczął się proces z udziałem Damiana i Magdaleny. Choć oboje od ponad pięciu miesięcy siedzą w areszcie za wspólny napad na staruszków i oczekują na rozprawę, to obecnie zasiadają po przeciwnej stronie sądowej sali.
Niespodziewanie 21-latka oskarżyła swojego kompana o groźby i pobicie, ale sędziemu Zbigniewowi Chmielewskiemu powiedziała wprost:
– Byłam przekonana, że do tego procesu nie dojdzie, bo jeszcze przed aresztowaniem chciałam oskarżenia wycofać.
Dlaczego? Magdalena mówiła, że nadal darzy Damiana uczuciem. Gdy nocą uciekała przed nim do szpitala, skąd wezwano policję, twierdziła, że ją kopał po głowie i groził śmiercią. Za to prokuratura zakazała mu zbliżania się do niej i objęła dozorem policji.
Kilka dni później Magdalena sama zadzwoniła do swojego mężczyzny i zamieszkała u niego w Rudzienicach. Następnie oboje udali się do komendy policji. On stawił się na dozór, ona miała wycofać obciążające go zeznania.
Jednak formalnie nie zdążyła tego uczynić, bo wcześniej trafiła do aresztu za napad.
GWAŁT, KTÓREGO NIE BYŁO?
Groźby i pobicie to nie jedyne czyny, o które 21-latka oskarża swojego kompana. Magdalena twierdzi, że pod koniec 2011 roku Damian ją zgwałcił oraz napastował. Jednak kobieta nie wydusiła z siebie słowa, gdy mężczyzna zapytał ją, jak mogło dojść do gwałtu, skoro jeszcze wtedy nie wiedzieli o swoim istnieniu.
Historia Magdaleny i Damiana jest bardzo dziwna, ale wydaje się, że może mieć tylko jeden finał. Bez względu na to, jak sąd oceni oskarżenia kobiety, obojgu grozi długa odsiadka.
Przestępcza para już dawno przyznała się do popełnienia zbrodni na staruszkach, za którą jej grozi 12 lat za kratami, a jemu dożywocie.
KRYSTIAN KNOBELZDORF
Damianowi T. za zabójstwo grozi nawet dożywocie
Magdalena T. oskarża swojego wspólnika o gwałt,
pobicie i groźby pozbawienia życia