Bliscy zmarłej Teresy z Gromot nie rozumieją, dlaczego proboszcz narzucił im firmę do wykopania grobu na cmentarzu. Ksiądz tłumaczy to względami porządkowymi.
Do naszej redakcji zgłosiła się rodzina zmarłej Teresy z miejscowości Gromoty (gmina Iława).
– Siostra od dłuższego czasu chorowała – mówi pani Ewa. – Zmarła w nocy, a jej najbliżsi zadzwonili do zakładu pogrzebowego w Suszu, by odebrał ciało.
Dlaczego wezwano firmę aż z Susza?
– Bo była dużo tańsza niż iławskie – odpowiada pan Paweł, zięć zmarłej. – Za cały pogrzeb „z wyższej półki” policzyli niecałe 3 tysiące złotych, gdy w Iławie za najskromniejszą uroczystość trzeba zapłacić co najmniej 4.
TRANSAKCJA WIĄZANA
Następnego dnia ludzie poszli do proboszcza w Rudzienicach, by ustalić szczegóły dotyczące pogrzebu.
– Ksiądz był zdziwiony, że mamy firmę z Susza. Powiedział, że wpuści ją na cmentarz, ale grób musi wykopać firma iławska, bo z nią ma podpisaną umowę – twierdzi Paweł.
Firma z Iławy zastrzegła, że jeśli nie oni mają się zająć pochówkiem, to chce zapłaty z góry.
– Problem w tym, że nie wypłacono jeszcze zasiłku z ZUS – mówi z oburzeniem siostra zmarłej. – W dodatku w tych niemal 1700 złotych 700 było dla księdza. Też nie rozumiem tej opłaty.
PROBOSZCZ TŁUMACZY
– Od 10 lat iławska firma Eltel wypełnia obowiązki grabarza. W ramach umowy administruje całym cmentarzem i utrzymuje tu porządek – mówi ksiądz Adam Olszewski z Rudzienic. – Natomiast oprawę pogrzebu rodzina organizuje sobie jak chce.
Kapłan podkreśla, że do tej pory nie było z tym problemów, bo firmy pogrzebowe się dogadywały w tej sprawie.
– Niedawno była tu spółka z Ostródy, która obsługiwała pogrzeb – dodaje. – Eltel wykopał grób i wszystko było w porządku.
Z kolei firma Eltel odpowiada na pytanie o żądanie opłaty z góry.
– W przypadku, gdy organizujemy całą uroczystość, płacić od razu nie trzeba. Gdy zaś klient zleca nam pojedynczą usługę, wówczas oczekujemy zapłaty od razu – tłumaczy Anna Kozań z Eltelu. – Jeśli zaś chodzi o pobranie zapłaty dla księdza, to jest to wewnętrzna sprawa firmy. Robimy to z upoważnienia duchownego.
JUSTYNA JASKÓLSKA