Czytelniczka, która zamówiła w iławskim barze „Ranczo” imprezę urodzinową dla swojej córki, jest oburzona brakiem przygotowania przyjęcia. Twierdzi, że właściciel zapomniał o jej zamówieniu. Ten zaś zaprzecza i nie zgadza się z zarzutami kobiety.
Czytelniczka (imię i nazwisko do wiadomości redakcji) za pośrednictwem Kuriera chce przestrzec klientów przed korzystaniem z usług baru „Ranczo”, który znajduje się przy ul. Nowomiejskiej w Iławie i należy wraz z klubem „Taboo” do Piotra Saczuka.
– Można tam najeść się wstydu przed gośćmi, zdenerwować się i poczuć wykpionym przez właściciela – pisze kobieta. – Mieszkam i pracuję w Bydgoszczy, ale pochodzę z małej miejscowości 30 km od Iławy. Moi rodzice nadal tam mieszkają, dlatego chciałam zorganizować 3. urodziny mojej córeczki właśnie tutaj.
POWIEW CHŁODU
Kobieta twierdzi, że zamówiła uroczystość na 28 września dla 15 osób, w tym 6 dzieci, gdzie najmłodsze miało pół roku. Podczas osobistej rozmowy z właścicielem zamówiła dania, wpłaciła zaliczkę w wysokości 150 zł i dostała pisemne potwierdzenie. Dalsze szczegóły ustalała telefonicznie. Zamówiła jeszcze m.in. paterę do owoców i omówiła wystrój sali.
– W radosnym nastroju pojechaliśmy do „Rancza” – opowiada klientka. – Wchodzimy do środka, a tam wielki szok i zaskoczenie! Ciemno, zimno (12 stopni na plusie) i nikt nic nie wie o naszej uroczystości rodzinnej! Barmanka, młoda dziewczyna, która pracuje tam od kilku dni, bardzo się zdenerwowała. Próbowała wielokrotnie dodzwonić się do właścicieli na telefony komórkowe, ale nikt nie odbierał.
Kobieta rozważała zwrot zaliczki i wyjście, jednak ze względu na przyjezdnych gości nie mogła odwołać imprezy.
– Barmanka zestawiła ze sobą stoliki. Nie miała nawet obrusa, aby go na nich położyć. Nie było także patery pod tort – kontynuuje klientka. – Dobrze, że zabrałam ze sobą kilka baloników i sama przystroiłam salę. Zamówiliśmy z karty dania obiadowe. Nie wiem, dlaczego nie przygotowano urodzin dla mojej córeczki. Właściciele lokalu przez telefon poinformowali pracownicę, by odliczyła nam 20% od rachunku! Kpina i żenada, bo tu nie chodzi o pieniądze.
Jak poinformowała kobieta, nie uiściła tej kwoty, ponieważ oczekiwała przeprosin ze strony właściciela, a 1 października otrzymała SMS-a o następującej treści: „Bezczelnie wykorzystuje pani pretekst o tym, że zapomniałem o pani, do niepłacenia za urodziny, pomimo że stanęliśmy na wysokości zadania. Jeśli dzisiaj nie ureguluje pani należności, jutro zgłoszę sprawę policji”.
– Przynajmniej się dowiedziałam, że to nagły zanik pamięci spowodował brak organizacji urodzin – kończy kobieta.
O GODZINĘ ZA SZYBKO
Skontaktowaliśmy się z Piotrem Saczukiem, właścicielem „Rancza”, aby wyjaśnić tę sytuację. Zaprzecza on, że zapomniał o terminie urodzin. Niektóre informacje podane przez klientkę uważa za niedorzeczne.
– Impreza była zaplanowana, jednak wkradło się przekłamanie godzinowe – twierdzi Saczuk. – Klientka miała zapisaną godzinę 16, a my 17. Nie zgadzam się z jej zarzutami. Temperatura w pomieszczeniu wynosiła powyżej 20°C, ponieważ jest to lokal w niskim parterze i z zasady jest tam ciepło. Jeśli chodzi o wystrój sali, miał być on przygotowany na poczekaniu, ponieważ kobieta sama przywiozła balony do ustrojenia wnętrza. Wykarmienie 15 osób nie jest dla nas problemem, do którego trzeba się przygotowywać.
Właściciel twierdzi, że podczas urodzin był w kontakcie telefonicznym z pracownikami lokalu i nie rozumie, skąd oburzenie klientki.
– Generalnie klientka wyszła zadowolona, tylko odmówiła płacenia i powiedziała, że rozliczy się z szefem – kontynuuje Saczuk. – Później musiałem ją bardzo przekonywać do uregulowania rachunku, na który i tak dostała 20% zniżki, stąd ten SMS. Mając na uwadze dobro klienta, przeprosiłem i przyznałem się do błędu, ale zostało to wykorzystane w perfidny sposób, że niby zapomniałem o przyjęciu. Może było to działanie nieuczciwej konkurencji i ktoś chce nam popsuć opinię. Nie organizowaliśmy takiej imprezy po raz pierwszy i jak do tej pory wszyscy klienci byli zadowoleni.
Jak nas poinformował Saczuk, klientka po tygodniu uregulowała opłatę za usługę.
OLA KROTOWSKA
Piotr Saczuk nie zgadza się z zarzutami klientki.
Właściciel lokalu na razie nie ogrzewa „Rancza”,
ponieważ jest ciepło