Adrian z Iławy (12 lat) trafił do szpitala po tym, jak niefortunnie wjechał sankami w ławkę i poważnie uszkodził sobie pachwinę. Spędził 3 tygodnie na chirurgii iławskiego szpitala. Po wypisaniu go matka zgłosiła się do lekarza z prośbą o wystawienie zaświadczenia o stanie zdrowia syna, które miało zagwarantować Adrianowi indywidualny tok nauczania. Jednak medyk źle wypisał dokument...
Jerzy Kruszewski, ordynator oddziału chirurgii ogólnej, stwierdził, że Adrian nie powinien chodzić do szkoły. Matka chłopca zabrała się więc za kompletowanie dokumentów niezbędnych do zapewnienia chłopcu indywidualnego toku nauczania. Zwróciła się do Kruszewskiego o wypełnienie formularza zaświadczenia o leczeniu i chorobie syna, które otrzymała z poradni psychologiczno-pedagogicznej.
– Ordynator wychodził akurat na zabieg, polecił wypisanie zaświadczenia obecnemu w gabinecie lekarzowi, doktorowi Bereznowskiemu – twierdzi Aneta, matka chłopca. – Lekarz niedbale, zielonym długopisem wpisał w jedną z rubryk jedno zdanie: „zakażona rana szarpana pachwiny prawej”. Pozostałe rubryki zostawił puste.
Matka Adriana poczuła się urażona takim załatwieniem sprawy i zwróciła uwagę lekarzowi, że tak nie może być, ale, jak relacjonuje, ten tylko powiedział: „Proszę mi d..y nie zawracać, ja na takie bzdury nie mam czasu”. I wyprosił ją z gabinetu.
– Ten lekarz był wobec mnie i mojego syna bardzo niegrzeczny – żali się matka. – Jak można z takim lekceważeniem odnosić się do pacjentów i ich rodziny? Jego zachowanie było oburzające!
INTERWENCJA NA GÓRZE
Pani Aneta próbowała wyjaśnić sprawę z ordynatorem, powiadomiła także naszą redakcję. Ordynator Kruszewski wypisał zaświadczenie ponownie – w poprawny sposób – kiedy wraz z kobietą poszliśmy na oddział. Ordynator nie zgodził się na udział Kuriera w swoim spotkaniu z matką Adriana, mimo iż ona wyraziła na to zgodę.
Kobieta udała się także do wicedyrektora szpitala Przemysława Ramela, który odpowiada za sprawy medyczne.
Pan Ramel sprawę z doktorem Bereznowskim omówił i podał mu mój numer komórkowy – mówi matka chłopca. – Ten zadzwonił i przeprosił mnie za swoje zachowanie. Zaznaczył też, że dla niego ta sytuacja jest nadal nienormalna, bo on takimi rzeczami nie powinien się zajmować. Bronił się tajemnicą lekarską. Powiedział, że nie może ujawniać takich rzeczy.
NIE OBRAZIŁEM, CHOĆ SIĘ SPIESZYŁEM
Lek. Andrzej Bereznowski w rozmowie z nami stanowczo odpiera zarzuty matki Adriana.
– Nie użyłem wobec tej pani ani jej dziecka obraźliwych słów – twierdzi lekarz. – Przyznaję, że oświadczenie pisałem w biegu, bo się spieszyłem, ale nie obraziłem jej. Poza tym nie wiem, do kogo jest taki dokument przekazywany. Z jakiej racji mam przedstawiać informacje niejawne osobom nie związanym z medycyną?
Sprawę pomaga nam rozstrzygnąć Magdalena Mil, rzecznik prasowy olsztyńskiego oddziału NFZ.
– Takie zaświadczenie powinien wypisać lekarz, który opiekował się chłopcem – twierdzi Mil, która temat skonsultowała także z rzecznikiem praw pacjenta przy NFZ. – To on jest najlepiej zorientowany co do stanu zdrowia dziecka i jakie są rokowania. Nie miał prawa odmówić wypisania zaświadczenia.
JUSTYNA JASKÓLSKA
Matka chłopca po otrzymaniu od lekarza tak
wypełnionego zaświadczenia o zdrowiu i leczeniu syna
przyszła na skargę do redakcji Kuriera
Ordynator chirurgii Jerzy Kruszewski
wypisał zaświadczenie ponownie
Rozległa rana pachwiny zmusiła 12-letniego Adriana
do brania indywidualnych lekcji w domu. Do ich załatwienia potrzebne było pisemne zaświadczenie